Elfy już nawet nie myślały o obronie tylko o śmierci i poumierały...
Super tekst
Offline
Szpony Chaosu
Morgiusz Krwawy Kostur spojrzał na swoją armię i ryknął triumfalnie. Przed nim tysiące wojowników uderzając mieczami o tarcze skandowało jego imię. Setki ogarów wyły i charczały, wierzchowce rycerzy i te zaprzężone do rydwanów ryły niecierpliwie ziemię kopytami. Jego bracia Czarownicy wznosili ku czarnemu niebu nikczemne inwokacje i modlitwy do Bogów Chaosu. Na dźwięk rogu wszyscy ruszyli naprzód. Morgiusz ściągnął wodze wierzchowca i stanął na czele armii.
Rozpoczęła się Czwarta Inwazja Chaosu.
Inwazja ta została stała się podstawą serii bitew rozegranych przeze mnie , Chaos Warriora i Bleacha. I choć było ich wiele opiszę tu kilka ciekawszych i najbardziej zaciętych. Zapraszam do lektury i komentowania.
Offline
Bitwa Pierwsza
Przełamanie
Menthlis Czarny spojrzał na przedpole murów i uśmiechnął się mściwie. Morze Wojowników Chaosy oczekiwało na sygnał do szturmu. Niech tylko podejdą, a zostaną zasypani bełtani i kulami energii. Spojrzał na załogi Rozpruwaczy, na szeregi kuszników, oddziały Widm i Czarnej Straży. Nie czuli strachu, a jedynie nienawiść do każdego ich wroga. Usłyszał dźwięk rogu.
- Nie potrzebni mi jeńcy – wycedził. – Wyrżnąć ich.
Bitwa ta przedstawia szturm sił Chaosu na twierdzę Mrocznych Elfów. Jako że mury zapewniają przewagę, armia Mrocznych Elfów liczy sobie o 300 punktów mniej. Każdy oddział Chaosu wyposażony jest w drabiny oblężnicze, oprócz rycerzy, przeznaczonych do szturmu przez wyrwę w murach. Uznaliśmy, że ustawienie drabin i wejście na mury zajmuje całą turę ruchu. Znalazłszy się tam można od razu szarżować na obrońców. Za zdobycie jednej części muru Chaos uzyskuje 50 Punktów zwycięstwa, a Mroczniacy 50 za jego utrzymanie.
Siły i Generałowie
Chaos Warrior dowodzi armią …no, czego? Nie, nigdy nie zgadniecie. Po prostu nie macie szans. Wojowników Chaosu!
- 15 Wojowników, broń ręczna i tarcza, Grupa Dowodzenia
- 15 Wojowników, broń ręczna i tarcza, Grupa Dowodzenia
- 15 Wojowników, broń ręczna i tarcza, Grupa Dowodzenia
- 10 Grasantów
- 5 Rycerzy Chaosu, Grupa Dowodzenia
- Morgiusz Krwawy Kostur, Czarownik Chaosu, 2 poziom, Trzecie Oko, Kamień Mocy i Zwój Rozproszenia
Bleachu dowodzący armią Mroczniaków rozstawia się na murach i przedpolu.
- 10 Kuszników
- 10 Kuszników
- Balista Powtarzalna
- Balista Powtarzalna
- 5 Widm, broń wielka
- 21 Czarnych Strażników, Grupa Dowodzenia, Przebicie Pancerza
- Czarodziejka Mrocznych Elfów, Zwój Rozproszenia, + 1 kostka mocy
- Menthlis Czarny, Czarnoksiężnik Mrocznych Elfów, Zwój Rozproszenia, + 1 kostka mocy
Tura I
Rozpoczął się atak. 2 Oddziały Wojowników ruszyły na zachodnią część muru, inny wraz z Grasantami na wschodnią. Konnica jedzie do wyłomu. Morgiusz, nie spodziewając się znacznego oporu, nie użył do oblężenia czarodziejów, skutkiem czego antymagiczna obrona Elfów znosiła każde zaklęcie które próbował rzucić. Gdy tylko znaleźli się w zasięgu, Wojownicy zostali zasypani gradem bełtów i kul magicznej energii. Wystrzelone jednak ze znacznej odległości bełty nie mogły przebić się przez ich zbroje, ginie jedynie 4. Niespodziewanie Widma wychynęły spośród ruin i znienacka zasypały Grasantów gradem strzał. Twardzi ludzie północy nie wytrzymawszy takiego ostrzału, rzucili się do ucieczki, pozostawiając na polu 4 martwych towarzyszy. Morgiusz spojrzał na nich ze wściekłością. Niech uciekają… Policzy się z nimi później. I tak miał dość żołnierzy.
Tura II
Szeregi Wojowników prą naprzód, a grasanci, opamiętawszy się znów ruszają do walki. Jeden z oddziałów szarżuje na widma, lecz te uciekają w głąb ruin, umknąwszy pogoni. Morgiusz, nareszcie znalazłszy lukę w obronie Mrocznych Elfów posłał przez nią mały pocisk, zabijając 2 kuszników. W odpowiedzi ostrzeliwują oni nadszarpnięty oddział wojowników, zabijając 3.
Tura III
Wojownicy i Rycerze podchodzą pod zachodni mur, przygotowując się do szturmu. Inny oddział, zdecydowany wybić Widma rusza za nimi. Widać nie dotarł do nich rozkaz Menthlisa aby zawrócić, toteż kontynuują ucieczkę. Widząc przygotowania do postawienia drabin oblężniczych Kusznicy rozpaczliwie strzelają, zabijając 3, wciąż z tego samego oddziału. Widocznie zdecydowali się zetrzeć go w proch. Oddział Czarnej Straży stojący w wyrwie przygotowuje się na szarżę Rycerzy Chaosu.
Tura IV
Wreszcie nastąpił szturm na mur zachodni. Wojownicy pną się po drabinach, nie zważając na ciągły ostrzał prowadzony przez kuszników i Balisty. Dowódca Rycerzy ryknął, i rzucił się na czele oddziału na Czarna Straż. W furii zabijają aż 8 wrogów, jednak nie udało im się zmusić ich do ucieczki. Widma mobilizują się, przygotowując na nieuniknioną szarżę Wojowników. Ostrzał zabija 2 Grasantów, zmuszając ich do ponownej ucieczki, tym razem ostatecznej. Bełty i kule energii strącają również z drabin 4 Wojowników z owego przetrzebionego oddziału. Ostatni z nich, dowódca, wspina się w furii, gotów pomścić śmierć swoich ludzi.
Tura V
Rozpoczyna się brutalna walka na zachodnim murze. Dowódca zniszczonego oddziału Wojowników rzuca się na obsługę Rozpruwacza, zabijając obu. Ostatnia salwa kuszników, mająca odeprzeć atak drugiego oddziału zawiodła. Mimo śmierci 3 kompanów pozostałych 12 wraz z Morgiuszem wyżyna ich bezlitośnie, razem z czarodziejką. W ostatnim przedśmiertnym geście wznosi ona modlitwę do Khaina, mającą ją uratować, jednak zagłuszył ją zimny i okrutny śmiech Wojowników, smakujących rzezi. Jednak w następnej chwili śmiech zamarł na ustach, a zastępujące go wycie obwieściło światu klęskę.
Obserwujący te walkę Czarni Strażnicy z furią rzucili się na Rycerzy. Nie spodziewając się takiego zwroty, zdołali uśmiercić jedynie 3 z nich. Jednak w następnej chwili pozostałych 4 zasypało ich budzą niewiarygodnie celnych i silnych ataków. Najpierw padł jeden Rycerz, sekundę później drugi, aż w ciągu niespełna minuty cały oddział został unicestwiony. Czarni Strażnicy, stojący po kolana w trupach zaczęli skandować imię ich Krwawego Boga, który obdarzył ich zaszczytem zwycięstwa. Widząc to Widma zaatakowały 15 Wojowników, jednak tu się przeliczyły. Nienawiść po stracie najlepszego oddziału w armii przepełniła serca ludzi Północy do tego stopnia, iż bezlitośnie wyrżnęli niemal cały oddział, niedobitków przepędzając z pola bitwy.
Tura VI
Ostatni Wojownicy, przyjąwszy imię Zabójców Widm ruszają ku bramie, zdecydowani pomścić śmierć towarzyszy broni. Wprawdzie 3 z nich ginie od strzał, lecz uodpornieni na wszelkie uczucia nie uciekają. Na zachodni mur pnie się coraz więcej wojowników, przygotowujących się do kolejnej ofensywy w głąb kraju Mrocznych Elfów.
Wynik Bitwy
Była to zacięta i wyrównana batalia, choć może dziwić śmierć 5 Rycerzy Chaosu w ciągu jednej tury walki. Ale do rzeczy : straty Chaosu wynoszą 5 Rycerzy, 14 wojowników z jednego oddziału i 3 z innego, oraz 10 grasantów. Mroczne Elfy straciły 5 Widm, 11 Czarnych Strażników oraz Balistę, Czarodziejkę i 10 kuszników. Jeden z murów został zdobyty, zaś jeden utrzymany. Ogólny wynik to... Remis! Przewaga wyniosła tylko 3 punkty dla Chaos Warriora.
Za kilka dni postaram się wrzucić raport z kolejnej bitwy. Tym razem Morgiusz Krwawy Kostur będzie musiał zmierzyć się z broniącą się armią Krasnoludów oraz idącymi jej z odsieczą Bretończykami.
Ostatnio edytowany przez Master (2010-04-11 15:25:56)
Offline
Prawa Ręka
Zasady oblężenie są 6ed podręczniku głównym i są całkiem fajne Dziwne trochę macie te rozpiski ale bitwa ciekawa i całkiem porządnie opisana (no może oprócz budzy ostrzy )
Offline
Mógłby kosić trawniki w Obi
http://picasaweb.google.pl/mrosol5/Moje … 2688367938 to jest link do mapy pola bitwy
Offline
michau5300 napisał:
(no może oprócz burzy ostrzy )
Chodzi o ten czar? Jeśli tak, to wyjaśniam - NIKT go wtedy nie rzucił. Tych 4 Black Guardów NAPRAWDĘ w ciągu 1 tury walki położyło 5 Rycerzy.
Ostatnio edytowany przez Master (2010-04-14 19:03:03)
Offline
Masater ich tam zostalo jeszcze 8.
Offline
Ale kto w tej walce pierwszy atakował?
Offline
Raporcik niezły, ale pracujemy Panowie nad językiem
Offline
To ja sorki
Offline
DZIEŃ GNIEWU
Dies illa, dies irae
Calamitatis et miseriae...
Mistrz Darnok Białowłosy stał na wzgórzu przyglądając się niebu. Wiatr muskał delikatnie jego twarz, mierzwił czarną szatę.. Przyglądał się nie bez powodu. Oto chmury ułożyły się na kształt oka... Tzeentch obserwował pole bitwy. Nagle ze źrenicy oka wystrzeliła błyskawica, trafiając w wielki dąb. Drzewo zapłonęło żywym ogniem. Darnok usłyszał odgłos obcieranych o siebie płyt zbroi.
- Panie, to znak od bogów, żebyśmy się wycofali! Elfy już nadchodzą! - odezwał sie czempion
- Znak od bogów to elfia krew , co rozlana zostanie na tej ziemii! Tzeentch chce żebyśmy wygrali ! Oto dzień chwały dla Pana Zmian, dzień gniewu dla naszych mieczy! DZIEŃ TRYUMFU WSZYSTKICH BOGÓW!
Tymczasem horyzont wypełnił się rzędami postaci w białych szatach.
Zaszemrali wojownicy , chrapnęły konie.
Plan się wypełni.
- DO ATAAKUUU!!! NIE BRAĆ JEŃCÓW!!! ŚMIEEEEERĆ EEEEELFOOOOM!!! TZEEEEEEENTCH!!! - czarnoksiężnik uniósł się na dysku i poszybował w stronę wrogów.
- TZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENTCH!!!
Zagrzmiały rogi.
*
Ogary wypadły na przód, tocząc pianę z pysków. Pierwsza salwa strzał od razu przerzedziła szeregi krwiożerczych psów.
Wojownicy powoli acz uparcie szli do porzodu. Śmiali się, gdy elfie strzały i bełty odbijały się od ich parcerzy.
Rycerze spięli konie.
- Śmieeeerrrć! Bij elfa! Bij!
Kopyta zadudniły, zaskrzypiały kropierze. To już nie byli rycerze. To były mknące demony, przerażający jeźdźcy, krwiożercze bestie o ludzkich kształtach. Niespodziewanie, ciężki oszczep strącił jednego rycerza z wierzchowca. Nikt nie zwrócił na to uwagi, oprócz Darnoka.
- Psia mamunia, balisty!
Białowłosy zauważył wychodzący z ruin oddział elfich wojów.
- Pobawimy się, długouche śmierdziele... - czarownik uniósł ręce nad głową. Nagle, ze spleconych dłoni wydobyła się iskra. Pszybowała w kierunku wysokich elfów i wybuchła. Elfy z dzikim okrzykiem cofnęły się. Kilku zmieniło się w żywe pochodnie.
- To dopiero początek... Czas na coś mocniejszego... - Darnok zamknął oczy. Poczuł mrowienie na całym ciele. Czuł , jak powoli osnowa rzeczywistości pęka. Jeszcze moment.. Brama Piekieł... CO SIĘ DZIEJE? Jak...? - Białowłosym wstrząsnęło tak, że nie mal spadł z dysku.
W oddali dostrzegł wychodzącego przed oddział Mistrzów Miecza czarodzieja. Szeptał przeciwzaklęcia, sukinkot.
Tymczasem, Demon ukryty w krasnoludzkiej machinie szarpał się niemiłosiernie . Wyznawcy Hassuta powoli przygotowywali się do wystrzału.
- Daj z siebie wszystko, mała - Rurik oklepał maszynę. - OGNIAAAAA!
Potężne działo wystrzeliło magiczną energią w spazmatycznym skurczu. Pocisk jednak chybił celu.
- Eberk, znowu źle obliczyłeś trajektorię! Czy ja do pioruna jestem otoczony przez samych idiotów ?! - wrzeszczał kapitan załogi działa piekieł.
Ni z tąd, ni z owąd, tak zupełnie z cicha pęk ze środku oddziału wojowników buchnął olbrzymi jęzor ognia. Dziki , nieludzki krzyk. Troje padło.
Nikt nie znał przyczyny tego przerażającego faktu.
Nikt oprócz Darnoka. I elfickiego maga.
Przeklęta elfia magia!
A wojownicy maszerowali dalej.
*
Elfy przypuściły natarcie. Horda włóczników biegła na spotkanie ogarniętych szałem jeźdźców chaosu.
I stała się rzecz, której nikt nie przewidział. No, może tylko Tzeentch.
Rycerze przerazili się. Konie zaszalały, spięły się. Wojowie nie mogli się utrzymać. I nagle nadziali się na zaporę z elfich włóczni.Trzask łamanych pancerzy dał się słyszeć na całym polu bitwy. Nieludzkie wrzaski, rżenie, ryki. Rycerz padał za rycerzem. Ostatecznie, nie widzac żadnego lepszego niedobitkowie, obrócili się do ucieczki. Za późno. Elfie dzidy dosięgnęły ich i dobiły.
-Nieeeee! - krzyczał Darnok - Nieee! O wielki Mataczu Ścierzek! Niech niebędzie ci obojętny lost twych uczniów.
Nie był mu obojętny, oj, nie.
Elfi czarodziej z tryumfem uniósł lagę i zuchwałym głosem zaczął recytować magiczne inkantacje. Ledwie zaczął, stracił szansę na dokończenie zaklęcia. Nad głową moga przeleciał wielki sokół, który po chwili zniknął w obłoku niebieskiego dymu.
I na chwilę niebo przysłonił dym kolorze elfiej krwi.
Tam gdzie wcześniej stali mag i Mistrzowie Miecza, została tylko sterta krwawych strzępów opstrzona świecącymi, nie przykrytymi czerwoną mazią kawałkami żelaza. Spośród dymiących szczątek sych kamratów wygrzebało się kilku i uciekło , histerycznie krzycząc.
Drugi mag nie zdzierżył, i uciekł za nimi.
Włócznicy zamarli w bezruchu. Róg muzyka zdołał ich przekonać do podjęcia dalszych dzialań.
- HYR NA MAGA! ZABIĆ ! - Krzyknął dowódca. Elfy były świetnie zorganizowane. Oddział poruszał się jak jeden organizm. Zwinie wymanewrował ruiny i runął w kierunku Darnoka. Nagle zza sterty gruzu wyłonił się rydwan.
- Można i tak... - mruknął pod nosem Darnok wyciągając miecz z pochwy i zdejmując z pleców tarcze emanującą żółtą poświatą. Jak na czarodzieja bił się nieźle.
Zderzyli się. Dziki krzyk. Charkot, szczęk łamanych kości. Wojownicy na rydwanie wpadli w amok. Uderzali , dżgali halabardami jak szaleńcy. Sławne elfie bronie łamały się jak brzozowe gałązki. W górę lecialy długouche głowy, tryskała krew.
Darnok też sobie radził. Silny cios wroga, gdyby nie chybił, stąciłby go pewnie z dysku. Mag odbił włócznię, żniżył się i ciął przez głowę.
Straty były tak wielkie, że dowódca zmusił wojów do odwrotu. Elfy nie uciekły daleko. Rydwan dokończył dzieła mordu i pojechał dalej, po elfich tupach, przed siebie.
"Jednak nie wyszedłem z wprawy" Białowłosy uśmiechnął się do siebie, wycierając miecz o pelerynę.
Tymczasem Wojownicy Chaosu nie zważając na co chwilę padające w kłębach dymu i popiołu zwłoki swych kompanów, parli przez pole bitwy, by zrobić użytek ze swych broni. A wróg był blisko. Czaił się.
Owy wróg , zwany tu i ówdzie Srebrnymi Chełmami formował szyk. W ukryciu. Poniekąd. Można by było to nazwać ukryciem dopiero wtedy, gdyby nie dostrzegli jej załoganci Piekielnego Działa.
- Dalej, nie zawiedź nas! - powiedział Rurik.
Demon odpowiedział przeciągłym rykiem.
- Nie pyskuj, do cholery! Masz ich rozwalić, bo nie dostaniesz ani jednej elfiej nogi, zrozumiałaś?!
Maszyna zaburczała, zatrzęsła się.
- Raz...
Elficcy Kawalerzyści spięli swe konie.
- Dwa...
Podnieśli lance.
- Trzyyyyy...
Ruszyli!
- OGNIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Pocisk energii magicznej rozświetlił na chwilę niebo, niby kometa. Uderzył prosto w środek szwadronu konnicy. Wybuch niemalże pochłonął jeźdźców i ich wierzchowce. Dwóch, ledwie żywych przebijając chmurę kurzu wypruło w kierunku Wojowników Chaosu.
- TAAAAAAAAAK!!! TO JEST TO, MALEŃKA! DANIE NA DZIŚ - PIECZONE ELFY!!! - krasnoludy wybuchły śmiechem.
*
Darnok leciał w kierunku balisty. Zgrabnie uniknął lecącego bełtu, i wystrzelił magiczny pocisk. Elficka maszyna wraz z obsługą zajęła się ogniem. Krzyki inżynierów elfickich były muzyką dla uszu Białowłosego.
"Hmmm... Muszę tak robić częściej..." - stwierdził.
- NA CHWAŁĘ TZEENTCHA!!! - ryknął wojownik kierujący rydwanem. Elfy w pośpiechu wypuściły strzały, nie raniąc wogóle. Potężna maszyna wbiła się w linię wysokich elfów-łuczników. Jeden z wojowników zamachnął się halabardą. Ostrze pieknie cięło po poziomej, zabijając kilku przeciwników za jednym zamachem. Drugi załogant też nie pozostawał w tyle. A i konie gryzły, szarpały, bodły, powalając i rozrywając elfickie trupy na strzępy.
Wojownicy Chaosu z łatwością odbili szarżujących jeźdźców. Dwa-trzy szybkie ciosy halabard zmasakrowały elfich jeźdźców tak, że nawet najlepszy mędrzec w Imperium nie rozpoznałby do jakiej razy należały trupy walające się po ziemii w kałuży krwi.
Jednak to był ostatni przejaw mocy tego oddziału wojowników. Wycięńczeni, ranni, poparzeni padli , krzycząc w męczarniach. Jednak jeden podnósł się, ostatkiem sił wziął do ręki sztandar. Ryknął chrapliwie:
- TZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENTCH!!!
I zapłonął . W pośpiechu wbił drzewiec proporca w ziemię. Upadł.
W tym czasie drugi z elfich czarodziejów biegał w te i we w tę. Ostatecznie opamiętał się. Lecz było już za późno. Wszystkimi siłami rzucił Płomienie Feniksa. Stało się. Rydwan zapłonął. Jednak to podjudziło tylko zapał jego załogi. Zresztą, teraz, w jednym wielkim języku ognia, wyglądali jeszcze straszniej.
Czar był zbyt mocny. Siła Wiatrów Magii przeważyła umiejętności kontroli młodego czarodzieja. Usłyszał pisk, ujrzał jak eteryczny, niebieskawy sokół pikuje na niego. Stał w bezruchu. Szpony zacisnęły się na szacie maga, wyniosły go w górę. Huk. Na ziemię spadł krwawy, gęsty deszcz.
Pozostałe elfy uciekły, zostawiając balisty.
Darnok wylądował, zszedł z dysku.
- ZWYCIĘSTWO!!! DIES IRAE DOBIEGŁ KOŃCA!!! NA CHWAŁĘ TZEENTCHA!!!
Chmury znowu uformowały się w kształt oka. Zaczął padać rzęsity deszcz, rozmywający elfią krew.
Tzeentch tryumfował.
KONIEC.
Było to bardziej opowiadanie zainspirowane bitwą, niż typowy raport.Pominąłem parę szczegółów, nie zwracałem uwagi na konretną ilość trupów ran itd, tylko po to, aby tekst jak najbardziej literacko opisywał bitwę. Pomyślałem, że taka forma będzie po prostu ciekawsza.
Teraaz kilka szczegółów technicznych:
STRONY:
KONRAD - WARRIORS OF CHAOS
vs.
MASTER - HIGH ELVES
SKŁAD ARMII :
WOCH:
- mag 4 lvl, dysk, tzeentch, Roar, trzecie oko tzeentcha
-wojownicy chaosu x 23
-rydwan
- rycerze x 5
- Działo piekieł
- psy 2x5
HIGH ELVES :
- arcymag pierścień z pociskiem, +1 kostka mocy
-mały mag - wybieranie czarów
- 5 silver helmów
- włócznicy x28
- sword masters x 10
- balisty x3
- 10 łuczników
OSTATECZNY WYNIK :
KONRAD MASTER
16 4
PROSZĘ O OCENY I KOMENTARZE.
Ostatnio edytowany przez Konrad (2010-09-27 20:25:36)
Offline
Sama idea raportu jako opowiadania bardzo mi się podoba. Nie raz miałem bardzo podobny pomysł ale jak to ja "nie chce mi się" Miło Konradzie że wznowiłeś ten temat może mnie to trochę zmobilizuję i też coś takiego napiszę.
Offline
Ściąga rozpiski z rapida
Ładny kawałek pracy i sympatycznie napisane, tak heroicznie . Elegancki raporcik dla mnie
Offline
Fajny raport i ciekawiej się czyta niż takie standardowe. Jak nic należy się plusik
Ostatnio edytowany przez Strategos (2010-09-28 09:25:00)
Offline
Sword Mastersów było 9. Ale poza tym świetna robota (może poza momentami, w których obaj moi magowie wysadzili się dużymi wzornikami rozwalając przy okazji połowę armii, a resztę zmuszając do ucieczki ).
Ostatnio edytowany przez Master (2010-09-28 13:23:53)
Offline