A więc chcecie wiedzieć jak pokonać mroczne Elfy- Tethyr wojownik cienia splunął - Ponieważ Naggaroth to zimne i mroczne miejsce a Druchii nigdy nie byli licznym ludem, jedyne co pozwala im przetrwać, uprawiać marną ziemię i wydobywać żelazo to praca dziesiątków tysięcy niewolników. Na jednego Elfa przypada w Naggaroth stu niewolników, a to wciąż za mało. Każdego roku na pięć miesięcy wypływają w morze by upolować nowych. -Tethyr zmrużył oczy - Jak myślicie co by sie stało gdyby żniwa ciał w którymś roku sie nie udały? To już raz kiedyś sie stało, Druchii ledwo co przetrwali. Kopalnie i odlewnie stanęły, ceny niewolników poszybowały w górę. - Drzwi od karczmy otworzyły sie, wraz z chłodem zimowego wieczoru weszło dwóch barczystych męrzczyzn. Wojownika cienia już nie było.
Offline
Wiesz... może i klimatycznie... ale chyba nie ma w WFB oddziału w który ma atak głodem
Z ciemnego kąta spoglądała na przybyszów pełna rozbawienia twarz. Odprowadzała ich wzrokiem kiedy szukali wolnego miejsca w zatłoczonym przybytku Mężczyźni usiedli przy szerokiej nie oheblowanej ławie. A gospodarz jakby tylko czekając od razu położył przy nich flaszeczkę i dwa gliniane kubki.
Offline
Ściąga rozpiski z rapida
To raz Zuzoslav zauwazyl, ale jeszcze dochodzi kwestia 100 niewolników na jednego elfa... Ta. W takim razie 100 elfów miało 10000 niewolników? I nie było buntów? xD
Offline
Prawa Ręka
Jak są tacy zamęczeni że ledwo chodzą to nie będą buntów robić xD
Offline
A może sąd dobrze traktowani Wiecie, zdrowy murz... niewolnik to dobry niewolnik Może mają związki zawodowe, urlopy dla poratowania zdrowia, i zasiłki socjalne, a na starość sowitą emeryturę
Offline
Prawa Ręka
Tak i jak przypływają korsarze to już tydzień wcześniej stoją w kolejkach żeby się załapać Albo biorą tylko na kartki
Ostatnio edytowany przez michau5300 (2009-12-31 14:08:13)
Offline
Dwaj barczyści mężczyźni zaczęli radośnie rozmawiać brzy piwie.Atmosfera rozluźniła śie.Thetyr niczym kot z powrotem pojawił się na swoim miejscu.
-Skoro niewolnicy tak bardzo przewyzszają liczebinie elfów to dlaczego sie nie zbuntują.
-Pamiętam - powiedział po zamyśleniu Thetyr- jak byłem w sali tortur Druchii. Panowała w niej grobowa cisza, jeśli nie liczyć delikatnego dzwonienia zakończonych hakami łańcuchów i szurania zajmującymi się swoimi zadaniami oprawców. Plecy Mistrza Mieczy wykrzywione były w bolesny łuk.Jego ręce i nogi zwisały z wąskiego stołu do wiwisekcji. Szczęki miał zaciśnięte w wyrazie niewyobrażalnego bólu. - Rozmówcy słuchali z uwagą słów elfa - Druchi w taki sposób potrafią manipulować nerwami że poddane temu ciało całkowicie sie spina nie pozwalając wydać z siebie żadnego dźwięku,chyba ze oni na to pozwolą.Krzyk to ucieczka. Odbierz męczonemu ten przywilej, a złamie się znacznie szybciej.
- Dlaczego on tram trafił- zapytał jeden z słuchaczy siedzących przy stole.
- Chciał wszcząć bunt ,być przywódca rebelii. Gdy Druchi złamali jego serce, wysłano go z powrotem do pracy wśród niewolników. Ludzie się go bali a nadzieja przemieniła sie strach. Strach jest największą siłą Mrocznych Elfów. Szybka śmierć to łaska.
- A co ty tam robiłeś? Byłeś niewolnikiem?
Thetyr uśmiechną się lekko.
Offline
Ściąga rozpiski z rapida
(bawimy się? ok.)
-Ach te Wasze elfickie sposoby - zaczął wywód zamaszyście gestykulując Norbert. Zmrużył oczy przybliżając powoli twarz z każdym wypowiedzianym słowem do Thetyra wbijając mu bolesną szpilę w kręgosłup swojego uczucia pewności siebie - Ileście razy szturmowali Ulthuan, tyleście razy zawiedli samych siebie. Takie armie, wiosłami tsunami wywoływały, takie potężne - nikt nie podejrzewał Norberta o takie talenta gestykulacyjne, jakie ujawnił tego wieczoru - o takie, takie wielkie! Faktycznie, jak morskie fale o skały, tak Wy o mury Ulthuańskich fortec się rozbiliście - machnął z lekceważeniem ręką tak mocno, że mało nie spadła mu szlachecka czapka.
Zaczął wskazywać rasy siedzące w gospodzie po kolei palcem, jakby do nich celował ciągnąc przy tym swój wywód dalej
- Jakby który z nas, alboli Ty, alboli ja na ten przykład... Jakby który z nas tu obecnych był taki niepokonan, to bym Ci teraz Waści niewolnym był na Waści rozkazy jak pies skamlącym. A tak, jak Stary Świat stary tak wojna trwała, a trwać będzie i długo po tym jako nasze prochy rozwieją wiatry na cztery strony świata... Tak będzie, tak być musi... - sięgnął po gliniany kufel i z grymasem rzucił go na kamienną posadzkę z hukiem rozbijając i rozlewając zawartość.
- Do stu czortów! Czegoś tam karczmarzu polał, że gębę mi krzywi! Dawaj Ty mi piwo z moich stron, a o zapłatę się nie martw!
Offline
Za oknem już pociemniało, a porywisty wicher trzasnął okiennicami. Izba pustoszała, gdy goście mając już dość picia, albo wychodzili do pokoi, albo przewracali się pod stołami. Przybysze raptownie przerwali dyskusję słysząc dochodzące z ciemnego kąta ciche oklaski.
-Miałem niezły ubaw słuchając waszej rozmowy.
Norbert spojrzał gniewnie na nieznajomego. Był szczupły i wysoki. Ostre rysy twarzy i szpiczaste uszy zdradzały jego elfie pochodzenie. W blasku dogasającego ognia można było zauważyć liczne szramy i blizny pokrywające jego łysą głowę.
Obcy przysiadł się do nich i nonszalancko nalał sobie wina.
-Osobiście uważam, że nie jest najgorsze.
Norbert i jego towarzysz poruszyli się niespokojnie na swoich miejscach, a ich ręce powędrowały ku broni.
-Wracając do meritum. Uważam że dopóki wasz świat będzie istniał, dopóty w Naggaroth będzie pod dostatkiem niewolników.
Ostatnio edytowany przez Andrew (2010-01-01 23:28:26)
Offline
Tethyr był przykładem pewnego siebie wojownikiem cienia. Wysoki o przeszywającym spojrzeniu ciemnych oczu, osadzonych głęboko ponad mocno zarysowanymi policzkami i orlim nosie.Zęby miał białe i równe, opiłowane w ostre modne kły.Uśmiechną się z drapieżnym urokiem druchi.
-Witaj Nurak - bo tak miał na imię łysogłowy elf. Nawet w śród wojowników cienia był uważany za wyjątkowo nieprzewidywalnego.Chlubił sie noszeniem płaszcza zrobionego ze zdartych skór poległych od jego miecza wrogów. - Czułem ze jesteś w pobliżu.Co ty tutaj robisz, nie widzisz ze jestem zajęty. - Najwidoczniej głupiec zapomniał że jestem na przeszpiegach-pomyślał Thetyr, w pobliskich lasach czaiła się cała armia Mrocznych Elfów gotowa do zaatakowania Tej mieściny i zapakowania jej mieszkańców do barek.
Offline
Drzwi wejściowe zaskrzypiały wpuszczając do środka chłód i brodatego krasnoluda z rozczochranym pomarańczowym irokezem.Z rozciętego łuku brwiowego ciekła strużka krwi ginąc między zarostem.Jego potężne bary pokryte były runicznymi tatuażami. w prawej ręce trzymał pokrwawiony po kolacji topór w lewej,rannej, odcięty elficki łeb.
Oczy Tethyra otworzyły sie.-"Settyr"- powiedział w myślach. Miał zinfiltrować wschodnią cześć miasta, najwidoczniej trafił na pewne trudności.Serce Druchii zabiło mocniej"Zdradził mnie przed śmiercią"- zdrada i nieufność była wysysana przez Mroczne elfy wraz z mlekiem matki.
Brodaty zabójca położył swój topór na blacie. Ani przez chwile nie spojrzał na spiczasto-usznych jegomości. Karczmarz polał z beczki spod lady najlepsze piwo z Gór Środkowych jakie udało mu sie sprowadzić. Krasnoludom lepiej nie podawać miejscowych sików. Brodacz pociągnoł łyk piwa> Spojrzał karcąco na karczmarza i odłożył kufel. Rzucił głowę w kierunku Druchii a ta tocząc sie po drewnianej podłodze zatrzymała się u stóp Norberta, spoglądając na niego z grymasem pełnym przedśmiertnego cierpienia.
Offline
Wszystkie druchi wstały na widok rudego przybysza. Tethyr i Nurok chwycili za broń. Było dla krasnoluda pewne że był to błąd wchodząc tutaj samemu. Trzeba było spalić karczmę, teraz stał, jego topór był na stole a one były szybsze. Kusze wyciągnięte w stronę małego wroga. Był to ostatni widok który zobaczył przybysz.
-Bogowie go pokarali za głupotę- Powiedział na głos Norbert
-Nie bądź więc głupi i choć z nami.
-Jak z stąd wyjdziemy?
-Przez tę ulewę nie widzieli swojego brodatego kumpla .-Powiedział Tethyr- Taką mam przynajmniej nadzieję- Karczmarz z końcem tych słów padł na ziemię a z jego głowy poczęła się lać czarna niemal krew. Poleciały kolejne strzały, pełno dymu, tuczonego szkła i kurzu unoszącego się w pomieszczeniu były jedyną szansą na ucieczkę długouchych.
Biegli przez las prowadzeni przez Tethyra w stronę łodzi. Obaj odwrócili głowę w momencie gdy padły kolejne strzały. Padł tylko Norbert a oni się nie zatrzymali. Dotarli do brzegu ale zamiast zobaczyć jedną łódź zobaczyli całą flotę z purpurowymi żaglami.
-A nie mówiłem.- Uśmiechnął się Nurok
Koniec
W końcu jest to temat o DE i to one musiały zwyciężyć
Ostatnio edytowany przez Andrew (2010-01-03 09:56:58)
Offline
Sory szrama i pedro. Załóżcie temat o swoich armiach i wtedy chyba pozwolimy uśmiercić swoich bohaterów
Ostatnio edytowany przez Andrew (2010-01-03 04:04:14)
Offline