Ogłoszenie

Witamy na Forum "Rycerze y Kupcy"!

Linki:

- Regulamin Forum
- Dzielnica Mieszkalna (Przedstaw się tam koniecznie!)
---> -AKTUALNE SPOTKANIE KLUBU <---
- Administracja Forum
- Giełda Forumowa

#1 2011-12-28 14:04:34

 Gruby

PrzeSPAMny Pisaczyciel

Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2011-08-24
Posty: 2036
Punktów :   
Armia w W40: Orkz [Evil Sunz]

Pierwsza opowieść Grubego :)

...Ciemność nagle została rozproszona ogniem zapalniczki, do którego po chwili dołączył żarzący się koniec cygara. Po całej sali rozniosła się woń alduryjskiego tytoniu. A ja siedziałem przywiązany do krzesła, zakrwawiony, zabrudzony i odziany w łachmany.
-Zapalić światła!- rozległ się ochrypły głos komisarza Doydle'a.
Gdy jasność ogarnęła pokój, mój przełożony zaczął zbliżać się do mnie powolnym krokiem. Mimo, że szedł trzymając ręce za plecami, doskonale wiedziałem, co trzyma w dłoniach. Był to jego ulubiony pistolet boltowy. Pochylił się nade mną i powoli powiedział.
-20 czołgów... 6 plutonów piechoty... 15 stanowisk dział laserowych... wsparcie ogniowe w postaci Bazyliszków... Miesiące treningów... i to wszystko poszło w pizdu przez ciebie!- wycedził powoli komisarz.
Zmierzyłem go pogardliwym wzrokiem, a on nie przejmując się tym kontynuował.
-Powierzyłem ci jeden z ważniejszych fragmentów naszego systemu zaopatrzeniowego, a ty to wszystko zje******! Nosz do kur** nędzy nigdy nie spotkałem tak niekompetentnego kapitana jak ty. Za twój czyn powinniśmy cię powiesić za jaja na oczach całego dowództwa! O ile ty je w ogóle masz!
Chciałem na niego splunąć, rzucić się i go udusić, ale nie mogłem...
-Przez ciebie kpią sobie z naszego regimentu w całym Ultima Segmentum! Jesteś jedną, wielką kupą ścierwa!
Zaczął sapać i kaszleć, ponieważ był astmatykiem. Gdy wreszcie złapał oddech, powiedział do mnie:
-Jutro staniesz przed sądem wojskowym. O 6.00 podjedzie po ciebie 2. Pluton 3. Kompanii i odwiozą cię do Kwatery Głównej Dowództwa. Tam...-spojrzał na mnie lodowato-...Tam zadecydują o twojej przyszłości.
I zdzielił mnie z całej siły pistoletem po głowie. Straciłem przytomność.

Śnił mi się dzień, który zapoczątkował koniec mojej kariery wojskowej. Słońce jeszcze nie wzeszło do końca nad horyzont, gdy z łóżek zerwał nas dźwięk dziesiątek eksplozji. Jako jeden z pierwszych wybiegłem na zewnątrz naszych koszar. To co zobaczyłem na niebie bardzo mocno mnie przeraziło. Ujrzałem setki małych rakiet, kierowanych przez małe orki, nazywane chyba grotami, czy jakoś tak. Co sekunda w ziemię uderzali zielonoskórzy kamikadze. Wziąłem do ręki megafon i zacząłem wykrzykiwać rozkazy. Na szczęście udało mi się opanować jako tako sytuację i około 80% kompanii było gotowe, aby stanąć do walki.
-Wszyscy na stanowiska! Bagnety na karabiny!- krzyczałem dalej- Kapral Reds do mnie!
Po jakiejś minucie podbiegł do mnie mój znajomy Reds dzierżący Vox Caster'a i zameldował:
-Kapral Reds gotowy do służby!-
-To dobrze. Udaj się do wieży nadawczej, wzmocnij swój sygnał, i nadaj do dowództwa, że potrzebujemy pomocy! Kiedy otrzymasz wiadomość zwrotną wróć do mnie i poinformuj mnie, kiedy i czy wogóle przybędzie jakieś wsparcie! Będę w bunkrze 101! No już, ruszaj!-
-Tak kapitanie!-
Duża część koszar była w ogniu, wszędzie leżały trupy. Żołnierze byli już w okopach, gotowi na przyjęcie szturmu. Udałem się do bunkra 101, gdzie czekali na mnie wszyscy członkowie dowództwa mojej kompanii. Nalot orczych rakiet już się skończył, ale wciąż słyszeliśmy dudniącą ziemię. W mgle pojawiał się powoli kształt jakiejś biegnącej masy ciał. Ziemia zaczęła drżeć, a gdzieniegdzie wybuchały pociski z orczych dział. Wydałem rozkaz, aby pluton czołgów rozpoczął ostrzał. To samo miały wykonać oddziały dział laserowych. Nagle z mgły wynurzyła się wrzeszcząca fala orków, za którą szły aż 3 garganty! Serce podeszło mi do gardła, gdyż nigdy nie przyszło mi walczyć z tak przeważającymi siłami. Do bunkra wbiegł Reds, który przekazał mi smutną wiadomość.
-Kapitanie, wszystkie oddziały są zajęte, ale otrzymamy wsparcie ogniowe kilku baterii typu Bazyliszek.-
-Cholera!- Schowałem ręce w twarz. Po długim zastanowieniu powiedziałem- No nic, musimy się bronić. Reds!
-Tak, kapitanie!-
-Przekaż wszystkim plutonom, aby zaczęły strzelać z karabinów!-
-Tak jest!-
-Chorąży Turtlingstone, przejmiesz dowództwo, puki mnie nie będzie!-
-Tak, kapitanie! Ale co zamierzasz zrobić?!-
-Mam zamiar dokonać najbardziej szalonego manewru w moim życiu!-
Wybiegłem z bunkra. Co sił w nogach popędziłem do jednego z leman russów i kazał wyprowadzić ten czołg razem z dwoma innymi na tyły koszar, gdzie miałem objąć komendę w jednym z nich. Gdy wreszcie zasiadłem w czołgu rozkazałem wyjechać z obozu i wjechać w pobliską mgłę. Kierując się odgłosami bitwy obkrążyłem orczą armię i znalazłem się wraz z oddziałem leman russów na tyłach wroga. Z łatwością można było dostrzec głowy gargantów.
-Żołnierze! Celujcie w głowy tych machin!
Nim orkowie zrozumieli co się dzieje, pierwsza z ich trzech machin została zestrzelona. Jednak zielonoskórzy nie przejęli się tym zbytnio, sądząc, iż ostrzał dochodzi z obozu i uparcie nacierali dalej. Mgła opadła. Jeden z gargantów dostrzegł nas i zaczął do nas strzelać. 2 czołgi wybuchły, mój stracił napęd i kierowców. Przeżyłem ja i strzelec w wieżyczce. Mocno krwawiłem. Na [nie]szczęście gargant przestał się nami interesować i ruszył na koszary.
-Kapitanie! Kapitanie, żyjesz?!-
-Tak szeregowy, żyję, ale już nie długo.-
-Odniosę cię do obozu 1. Kompanii!-
-A co z NASZYM obozem?!-
Na to już nie otrzymałem odpowiedzi...

Podoba się wam? Bo nie wiem czy kontynuować? Notka do graczy IG: nie znam się na gwardii imperialnej za dobrze, więc wybaczcie, jak będą błędy w nazwach, lub będzie trochę nie klimatycznie.

Ostatnio edytowany przez Gruby (2011-12-28 14:09:55)


http://www.nodiatis.com/pub/19.jpg


Born to Lose - Live to Win

Offline

#2 2011-12-29 20:50:01

 kapadocja

Był statystą w Avatarze

24643945
Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 574
Punktów :   
Armia w WFB: Wood Elves

Re: Pierwsza opowieść Grubego :)

Twoje opowiadanie przypadło mi do gustu, jest dynamiczne i trzyma czterdziestkowy klimat. Znalazło się kilka rzeczy, do których się przyczepiłam, ale to poniżej. Popracuj nad ortografią, interpunkcją i zapisem dialogów. Zagadką dla mnie jest, po kiego grzyba Ci ten drugi myślnik, gdy nie dodajesz żadnego wtrącenia odnośnie otoczenia czy mówiącego. No i pamiętaj o spacjach przed i po myślnikach.

Kontynuuj.

Gruby napisał:

...Ciemność nagle została rozproszona ogniem zapalniczki, do którego po chwili dołączył żarzący się koniec cygara. Po całej sali rozniosła się woń alduryjskiego tytoniu. A ja siedziałem przywiązany do krzesła, zakrwawiony, zabrudzony [brudny, imo, brzmiałoby lepiej] i odziany w łachmany.
-Zapalić światła!- rozległ się ochrypły głos komisarza Doydle'a.
Gdy jasność ogarnęła pokój, mój przełożony zaczął zbliżać się do mnie powolnym krokiem. Mimo, że szedł trzymając ręce za plecami, doskonale wiedziałem, co trzyma w dłoniach. Był to jego ulubiony pistolet boltowy. Pochylił się nade mną i powoli powiedział.
-20 czołgów... 6 plutonów piechoty... 15 stanowisk dział laserowych... wsparcie ogniowe w postaci Bazyliszków... Miesiące treningów... i to wszystko poszło w pizdu przez ciebie!- wycedził powoli komisarz. [umarłam, gdy to przeczytałam XD]
Zmierzyłem go pogardliwym wzrokiem, a on[,] nie przejmując się tym[,] kontynuował. [moim zdaniem zamiast kropki dwukropek]
-Powierzyłem ci jeden z ważniejszych fragmentów naszego systemu zaopatrzeniowego, a ty to wszystko zje******! Nosz do kur** nędzy[,] nigdy nie spotkałem tak niekompetentnego kapitana jak ty. Za twój czyn [za to, co zrobiłeś, imho] powinniśmy cię powiesić za jaja na oczach całego dowództwa! O ile ty je w ogóle masz!
Chciałem na niego splunąć, rzucić się i go udusić, ale nie mogłem...
-Przez ciebie kpią sobie z naszego regimentu w całym Ultima Segmentum! Jesteś jedną, [zbędny przecinek] wielką kupą ścierwa!
Zaczął sapać i kaszleć, ponieważ był astmatykiem. Gdy wreszcie złapał oddech, powiedział do mnie:
-Jutro staniesz przed sądem wojskowym. O 6.00 podjedzie po ciebie 2. [w tekstach literackich liczebniki zapisujemy słownie] Pluton 3. Kompanii i odwiozą cię do Kwatery Głównej Dowództwa. Tam...- [spacja]spojrzał na mnie lodowato [tu też]-...Tam zadecydują o twojej przyszłości.
I zdzielił mnie z całej siły pistoletem po głowie. Straciłem przytomność. [zbyt oczywiste. Widać, że stać Cię na więcej]

Śnił mi się dzień, który zapoczątkował koniec mojej kariery wojskowej. Słońce jeszcze nie wzeszło do końca nad horyzont, gdy z łóżek zerwał nas dźwięk dziesiątek eksplozji. Jako jeden z pierwszych wybiegłem na zewnątrz naszych koszar. To[,] co zobaczyłem na niebie bardzo mocno mnie przeraziło. Ujrzałem setki małych rakiet, kierowanych przez małe orki, nazywane chyba grotami, czy jakoś tak. Co sekunda w ziemię uderzali zielonoskórzy kamikadze. Wziąłem do ręki megafon i zacząłem wykrzykiwać rozkazy. Na szczęście udało mi się opanować jako tako sytuację i około 80% [słownie!] kompanii było gotowe, aby stanąć do walki.
-Wszyscy na stanowiska! Bagnety na karabiny!- krzyczałem dalej[.]- Kapral Reds do mnie!
Po jakiejś minucie podbiegł do mnie mój znajomy Reds[,] dzierżący Vox Caster'a i zameldował:
-Kapral Reds gotowy do służby!- [a po co tu ten myślnik? o.O]
-To dobrze. Udaj się do wieży nadawczej, wzmocnij swój sygnał, i nadaj do dowództwa, że potrzebujemy pomocy! Kiedy otrzymasz wiadomość zwrotną wróć do mnie i poinformuj mnie [powtórzenie], kiedy[,] i czy wogóle [w ogóle] przybędzie jakieś wsparcie! Będę w bunkrze 101 [już pewnie wiesz... słownie]! No już, ruszaj!-
-Tak kapitanie!-
Duża część koszar była w ogniu, wszędzie leżały trupy. Żołnierze byli już w okopach, gotowi na przyjęcie szturmu. Udałem się do bunkra 101 [sto pierwszego], gdzie czekali na mnie wszyscy członkowie dowództwa mojej kompanii. Nalot orczych rakiet już się skończył, ale wciąż słyszeliśmy dudniącą ziemię. W [We] mgle pojawiał się powoli kształt jakiejś biegnącej masy ciał. Ziemia zaczęła drżeć, a gdzieniegdzie wybuchały pociski z orczych[powtórzenie] dział. Wydałem rozkaz, aby pluton czołgów rozpoczął ostrzał. To samo miały wykonać oddziały dział laserowych. Nagle z mgły wynurzyła się wrzeszcząca fala orków, za którą szły aż 3 [trzy] garganty! Serce podeszło mi do gardła, gdyż nigdy nie przyszło mi walczyć z tak przeważającymi siłami. Do bunkra wbiegł Reds, który przekazał mi smutną wiadomość.
-Kapitanie, wszystkie oddziały są zajęte, ale otrzymamy wsparcie ogniowe kilku baterii typu Bazyliszek.-
-Cholera!- Schowałem ręce w twarz. Po długim zastanowieniu powiedziałem- No nic, musimy się bronić. Reds!
-Tak, kapitanie![?]-
-Przekaż wszystkim plutonom, aby zaczęły strzelać z karabinów!-
-Tak jest!-
-Chorąży Turtlingstone, przejmiesz dowództwo, puki [póki] mnie nie będzie!-
-Tak, kapitanie! Ale co zamierzasz zrobić?!-
-Mam zamiar dokonać najbardziej szalonego manewru w moim życiu!-
Wybiegłem z bunkra. Co sił w nogach popędziłem do jednego z leman russów i kazał[b]em wyprowadzić ten czołg razem z dwoma innymi na tyły koszar, gdzie miałem objąć komendę w jednym z nich [łomatkoboskoczestochowsko, przeredaguj to zdanie, bo jest bardzo trudne w odbiorze.][/b]. Gdy wreszcie zasiadłem w czołgu rozkazałem wyjechać z obozu i wjechać w pobliską mgłę. Kierując się odgłosami bitwy obkrążyłem [okrążyłem] orczą armię i znalazłem się wraz z oddziałem leman russów na tyłach wroga. Z łatwością można było dostrzec głowy gargantów.
-Żołnierze! Celujcie w głowy tych machin!
Nim orkowie zrozumieli co się dzieje, pierwsza z ich trzech machin została zestrzelona. Jednak zielonoskórzy nie przejęli się tym zbytnio, sądząc, iż ostrzał dochodzi z obozu i uparcie nacierali dalej. Mgła opadła. Jeden z gargantów dostrzegł nas i zaczął do nas[powtórzenie] strzelać. 2 [dwa]czołgi wybuchły, mój stracił napęd i kierowców. Przeżyłem ja i strzelec w wieżyczce. Mocno krwawiłem [rozwiń to; rykoszet przebił moje lewe ramię, fragment odpryskującej stali wbił mi się w udo, cokolwiek.]. Na [nie]szczęście gargant przestał się nami interesować i ruszył na koszary.
-Kapitanie! Kapitanie, żyjesz?!-       [nie, umarłem, ty też, obaj jesteśmy w piekle ]
-Tak szeregowy, żyję, ale już nie długo.-
-Odniosę cię do obozu 1. Kompanii!-
-A co z NASZYM obozem?!-
Na to już nie otrzymałem odpowiedzi...

[W ostatnim dialogu brakuje mi opisu z kim kapitan rozmawia, co dzieje się w okół. Samo stwierdzenie :odniosę cię" brzmi nieco dziwnie, co najmniej, Przeredaguj to]

Podoba się wam? Bo nie wiem czy kontynuować? Notka do graczy IG: nie znam się na gwardii imperialnej za dobrze, więc wybaczcie, jak będą błędy w nazwach, lub będzie trochę nie klimatycznie.

Ostatnio edytowany przez kapadocja (2011-12-29 21:01:41)


Jedyna możliwość żonatego mężczyzny, by w domu mieć ostatnie słowo, to przyznać rację żonie

Offline

#3 2011-12-29 21:34:21

 Andrew

Szef Portalu

Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-17
Posty: 1631
Punktów :   
Armia w WFB: Mroczne Elfy
Armia Warmachine & Hordes: The Protectorate of Menoth

Re: Pierwsza opowieść Grubego :)

Oj tam oj tam Czepiasz się szczegółów

Pisz dalej i się nie poddawaj. Moim zdaniem jesteś na dobrej drodze.


"To na pewno Spider-Man "

Offline

#4 2011-12-29 21:39:22

 Gruby

PrzeSPAMny Pisaczyciel

Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2011-08-24
Posty: 2036
Punktów :   
Armia w W40: Orkz [Evil Sunz]

Re: Pierwsza opowieść Grubego :)

Z tym myślinikiem, to nie wiem czemu, od dawna tak piszę i nikt się nie czepiał ;p A co do z tym w pizdu, to przecież stary tekst siary z killera 2 A cała moja "praca" ogólnie pisana była na szybko, bo nie mam czasu, tu olimpiada z polskiego, tu malowanie, tam rugby no i zbytnio nie mam jak, a opowiadanie to jedna z rzeczy, którą musiałem się nauczyć [nigdy nie lubiłem opowiadań]. Ortografia: póki- jedno z bardziej przeze mnie słów, bo zawsze w nim robię błąd! Zdanie -Tak, kapitanie![?]<---- to miało świadczyć o "służalczym" i pytającym tonie tej wypowiedzi. Gdybym miał więcej czasu, to bym napisał ogólnie tło tej opowieści, bo nie wszystko można dobrze wprowadzić nie pozbawiając całej wypowiedzi dynamiki. Reds jest starym przyjacielem głównego bohatera [Kapitana Burtona], który służy pod nim prawie od początku. Sam kapitan ma bardzo burzliwą historię, którą opowiem w rozwinięciu
Straciłem przytomność. [zbyt oczywiste. Widać, że stać Cię na więcej] To co miałem napisać, że głowa mu eksplodowała, mózg poleciał na ścianę, a jego uśpiono jakąś silną trucizną? Ja lubie pewien realizm w wypowiedzi. Burton nie był barczysty, co z drugiej strony mogłem zaznaczyć we wprowadzeniu postaci, więc cios wymierzony bolterem [no dobra pistoletem ] przez dość krępego komisarza raczej by go ogłuszył, lub conajmniej doprowadził do stanu, po którym nastąpiłby "głeboki sen". Czołgista, który "odniósł" rannego Burtona z pola bitwy był raczej postacią epizodyczną, u uznałem, że nie warto mu dawać imienia

A więc, [wiem, że nie zaczyna się zdania od "a więc", ale to nadaje zdaniu pewnej wzniosłości] wracam do pracy ze zdwojoną siłą i chęcią. I dziękuję wszystkim za chęć przeczytania tych wypocin i zmuszenia swych mięśni paliczkowych do napisania komentarzy

Ostatnio edytowany przez Gruby (2011-12-29 21:42:39)


http://www.nodiatis.com/pub/19.jpg


Born to Lose - Live to Win

Offline

Forum "Rycerze y Kupcy" (c) 2011. Wszelkie prawa zastrzeżone dla gen. Szramy. free counters Free Page Rank Tool

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.hordon.pun.pl www.liga-cs-5on5.pun.pl www.opowiadania-blogowe.pun.pl www.gwardiasqd.pun.pl www.badboy.pun.pl