Ogłoszenie

Witamy na Forum "Rycerze y Kupcy"!

Linki:

- Regulamin Forum
- Dzielnica Mieszkalna (Przedstaw się tam koniecznie!)
---> -AKTUALNE SPOTKANIE KLUBU <---
- Administracja Forum
- Giełda Forumowa

#1 2010-09-29 16:02:06

 Konrad

Udaje ważniaka

6751607
Skąd: Miasto Świętej Wieży
Zarejestrowany: 2010-03-10
Posty: 284
Punktów :   
Armia w WFB: Wojownicy Chaosu (1k)
Armia Warmachine & Hordes: (wkrótce) Trolle

"Odrodzenie"

ODRODZENIE

Oto nadchodzi czas,
gdy Stare Bogi powrócą
a Kraina się odrodzi...
Czas zemsty...


PROLOG

W sali przesłuchań... śmierdziało. Jak zwykle.
   Kamienne, zimne ściany pokryte były pleśnią. Przymocowane do nich łuczywa oświetlały mroki. Obok dużego stołu z duzym wyborem narzędzi robiących krzywdę, wisiały pordzewiałe łańcuchy z klamrami na nadgarstk.
   Drewniane wrota otworzyły się z trzaskiem. W wejściu ukazały się cztery postacie - dwóch zakutych w zbroje żołnierzy z halabardami, z których jeden kopniakiem „pomógł“ wejść wieśniakowi. Trzecia postać, odziana w długą, fioletową szatę, z kapturem nałożonym na głowę, odprawiła jednego strażnika, a kazała wejść dugiemu.
- Nie! Zostawcie, zostawcie! Ja żem prosty rolnik! Nic nie zrobiłem!
- Przypnij go! - niski, męski głos przebił się przez jęki więźnia.
     Strażnik ujął wieśniaka za koszulę i brutalnie przyparł go do ściany. Klamry zapięły się z głuchym trzaskiem.
- Jestem niewinny! Puśćcie mnie!
- Zamknij się ! Odpowiesz mi na kilka pytań! - mężczyzna zsunął kaptur. Na policzku miał wypalony znak pioruna. Charakterystyczny symbol u Inkwizytorów.
- Ale ja tylko rolnik jestem! Nic nie wiem!
- Dobrze wiesz o co mi chodzi, niewierny! Odrzuciłeś wiarę w Kh’ala Jedynego Władcę na rzecz pogańskich bożków!
- Nie! Ja... ja..
- Skończ już udawać! Oboje znamy prawdę! - Inkwizytor uderzył wieśniaka w twarz. - Jesteś żercą! Przyznaj się!
- Żer... co ? Jakim... ? Nie jestem!
- Czyżby? A co powiesz o tym ? - Inkwizytor zdarł koszulę z rolnika. Na klatce piersiowej widać było czarny tatuaż prezentujący łeb wilka szczerzącego kły.
- TAK! Jestem Wilczym Kapłanem i wypieram się waszego boga! Zwiastuję powrót Starych Bogów. Wrócą, by odzyskać ten świat - oczy wieśniaka zapłonęły żywym ogniem - Przywrócą ład i porządek, właściwy naturze...
- Precz demonie! - Inkwizytor wydobył z pomiędzy fałd płaszcza amulet w kształcie ludzkiego oka.
- Aaa! Boli! Przestań! Przestań! - krzyczał kapłan. Inkwizytor opuścił talizman.
- Wy... jesteście niczym... siejecie strach w sercach niewinnych... głosicie fałszywe przesłania...
- Nie głosimy fałszywych przesłań. My czynimy ten świat lepszym, takim, jaki sobi wyobraził K’hal! - Amulet wystrzelił smugą niebieskiego światła w kierunku kapłana. Ten zwijał się i jęczał.
-  Nazywacie siebie wspanialymi... lecz wewnątrz, gnijecie!
Kolejna dawka bólu.
- Całkowicie zgłupiałeś! Gadasz jak szaleniec!
- Dobrze wiem co mówię... Po jakiej... Po jakiej stronie cokołu stoisz?
- Ja tu jestem od zadawania pytań! Milcz!
- Dobro i zło od dawna ze sobą walczą. Rozdziela je cokół... Gdzie ty stoisz, Inkwizytorze?
- Co?!
- Wiesz o co mi chodzi. Sami ustawiacie się po stronie Światła, a nas ... po stronie cienia... - wieśniak zaczerpnął tchu - To nie prawda. Stoimy po tej samej stronie, bracie...
- Nie nazywaj mnie bratem, bałwochwalco! Piekielny pomiocie! - Inkwizytor wbił nóż w brzuch poganina. Krew trysnęła mu na twarz.
- Po tej samej stronie... - wyszeptał kapłan, po czym bezładnie zawisł na łańcuchach.
Inkwizytor  wpadł w szał. Dźgał nożem jak oszalały. Posoka lała się na posadkę
- Nieee! - krzyczał.
„Po tej samej stronie, bracie“

CDN

Następne części w najbliższym czasie.  Tą część możecie także przeczytać na moim profilu na opowiadania.pl         

Proszę o oceny i komentarze.

Ostatnio edytowany przez Konrad (2010-10-02 20:16:41)


NIE JESTEM POWERGAMEREM! no.. może troche...

Offline

#2 2010-10-09 18:44:52

 kapadocja

Był statystą w Avatarze

24643945
Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 574
Punktów :   
Armia w WFB: Wood Elves

Re: "Odrodzenie"

obiecywałeś w sobotę ciąg dalszy... Czekam...


Jedyna możliwość żonatego mężczyzny, by w domu mieć ostatnie słowo, to przyznać rację żonie

Offline

#3 2010-10-09 21:29:47

 Konrad

Udaje ważniaka

6751607
Skąd: Miasto Świętej Wieży
Zarejestrowany: 2010-03-10
Posty: 284
Punktów :   
Armia w WFB: Wojownicy Chaosu (1k)
Armia Warmachine & Hordes: (wkrótce) Trolle

Re: "Odrodzenie"

Epizod I

   Obładowany wóz kupiecki toczył się z wolna leśnym szlakiem.  Mijał wysokie drzewa, niemalże przysłaniające nocne niebo, podskakiwał na kamieniach i powalonych konarach.
    Obok pojazdu żwawym krokiem maszerowało pięcioro ludzi. Uzbrojeni w miecze i tarcze, odziani w skórzane kaftany. Rozmawiali ze sobą, od czasu do czasu któryś wybuchnął gromkim śmiechem.
- Psia mamunia, zimno dzisiaj ... - rzucił wąsaty woj, smarkając na ziemię.
- Jeszcze tylko kawałek, Karimirze, nie bądź baba! - odpowiedział inny, długowłosy.
Nieopodal w krzakach coś trzasło, zaszeleściło. Trzask poprzedziło plugawe przekleństwo.
- Prrrr!!! - woźnica zatrzymał konia. Wojownicy zatrzymali się równierz, nerwowo rozglądając się wokół.
- KTO TO ?!! - ryknął łysy żołnierz, podnosząc topór.
- Co się dzieje ?! Gdzie ... ghhghgh - warknął żołdak, gdy bełt przeszył mu gradło. Runął na ziemię brocząc krwią.  Długowłosy wojownik rzucił rynsztunek i przyklęknął przy rannym, próbując zatamować krwotok.
- Psia mamunia... Wyłaź, pokaż się śmierdzący tchórzu!
Po chwili, z ziemii wyrosła postać odziana w czarny płaszcz. Kaptur całkowicie zakrywał twarz. W ręku błyskała srebrna szabla. Zabójca unosił się nad ziemią. To wprawiło wojów w osłupienie.
- O kurw... - Karimir nie dokończył, gdy zakrzywione ostrze rozłupało mu czaszkę. Bryznęły krew i mózg. Żołdak upadł, umierał w drgawkach.
Długowłosy, stwierdzając, że nie uratuje kompana, chwycił miecz i rzucił się na wroga. Ten rozpłynął się. Tak, to dobre słowo. Na sekundę zamienił się w czarny obłok, przeleciał obok szarżującego woja, po czym , znalazłwszy się na jego tyłach, ciął go szablą przez plecy. Upadającemu długowłosemu towarzyszył stęk bólu.
Upiorny wojownik tym razem przejął inicjatywę. Zamłynkował szablą, podleciał do łysego, rąbnął, jendak nie na tyle mocno, by przebić blok żołnieża. Łysy kontratakował, pchając mieczem. Zręczny unik upiora sprawił, że żołdak stracił równowagę. Napastnik szybko fachowo ciął po poziomej linii odcinając głowę od reszty ciała.
Uporawszy się z ochroną, podpłynął do wozu. Szarpnął za drzwiczki, wyrwał je z zawiasów.
-Nieee! Proszę, zostaw mnie!!! -wrzasnął kupiec, skulony ze strachu, gdy pobielała, koścista ręka chwyciła go za szatę i wyciągnęła na ziemię.
Upiór przystawił szablę do gardła nieszczęśnika i gwałtownie przeciągnął ją , przecinając tętnice. Szybko wyjął zza płaszcza fiolkę i zebrał kilka kropel czerwonego płynu. Rzucił umierającym o ziemię, i przyszpilił ostrzem.
Przez chwilę unosił się nad ziemią, nieruchomo. W momencie, z ludzkiej postaci przemienił się w czarną smugę dymu. Tak wleciał w nieprzeniknioną ścianę lasu...
                                                                         ***
   Avelin Malfar stał przebrany za poganina w tłumie podobnie wyglądających ludzi i powtarzał modlitwy.
  Nie był on jednak wyznawcą Starej Wiary. Co to, to nie. Avelin to pełnokrwisty, gorliwy wyznawca K’hala. A że działacz,prawa ręka Nadinkwizytora to już nie wspomnę.
  Malfar pomacał rękojeść sztyletu, po czym, wywołany przez guślarza podszedł do niego.
Ostrożnym krokiem wszedł na kamienny cokół, nad którym znajdował się ołtarz. Starzec podał mu zakrzywiony nóż obrzędowy. Przywiązana do stołu dziewczyna drżała. Sine usta rozwarły się, by szepnąć : „Proszę...nie zabijaj...proszę...“. Wojownik Inkwizycji podniósł narzędzie ceremonialnie nad głowę. Wziął oddech.  Nóż zaczął spadać w kierunku klatki piersiowej ofiary, jednak z dwadzieścia centymetrów, jak nie więcej szybko zmienił kiedunek i wbił się dokładnie nad obojczyk guślarza. Avelin poczuł przyjemne ciepło krwi na dłoni.
Tłum wyznawców w jednej chwili zamarł w bezruchu. Malfar błyskawicznie zdarł z siebie łachmany. Objał przymocowaną do paska butelkę z szarym płynem, szapnął, cisął o ziemię. Cały chram wypełniony został szarym dymem. Avelin szybko skoczył poprzez otwór w ścianie i zanurzył się wśród chaszczy. Popędził w kierunku miasta Bejal.
                                                         ***
Wojownik Inwizycji pchnął mocarne drzwi świątyni. Ujrzał kilka pustych ław, okalających stojący w centrum ołtarz. Nad nim, unosiła się rzeźba przedstawiająca Oko. Symbol K’hala Jedynego.  Skręcił w kierunku ściany z namalowanym freskiem. Avelin podszedł do rycerza bijącego węża młotem. Po naciśnięciu na oko rycerza, ściana uchyliła się z chrzęstem, jednak zatrzymała się w połowie.
„Cholera, jak zwykle. No że wojna jest rozumiem; że z poganami, rozumiem; że pieniądze pochłania rozumiem; ale żeby raz się pofatygowac i naprawić to przeklęte po trzykroć wejście?“ pomyślał.
Przecisnąłwszy się z trudem przez wąską szparę, Malfar przedostał się schodami na dół. Minął wejście, pomaszerował chwilę długim korytarzem. Zaliczył kilka niemiłych spojrzeń innych Inkwizytorów. Zatrzymał się przed drzwiami gabinetu swojego pracodawcy. „Zapukać? Może wejść tak po prostu?“ Dla bezpieczeństwa, uderzył trzy razy w dębowe drzwi.
-Wejść! - usłyszał zachrypły, znajomy głos.
Avelin zauważył łysą głowę Nadinkwizytora przysłoniętą stertą pergaminu.
- Do raportu. Już.
Wojownik wyprostował się, opisał lakonicznymi stwierdzeniami swoje zadanie.
- Pokaż ten nóż.
Malfar posłusznie pokazał narzędzie. Nadinkwizytor wyjął zza płaszcza fiolkę. Rozlał niebieski płyn na ostrze noża. Krew zmieniła kolor najpierw na zielony, potem na czarny.
- Pogańska krew. Tak.
Pracodawca Malfara położył nóż na biurku. Z szafki wyjął mieszek. Zaszeleściło złoto.
- Tysiąc. Tak jak było w umowie.
Avelin bez słowa sięgnął po zapłatę, po czym obrócił się w kierunku drzwi.
- Czekajcie, panie Avelin.
-Tak ?
- Nie interesuje cię już stała praca ? Znalazłeś już coś ? Piasek od ziemi oddzielasz ? - Nadinkwizytor uśmiechnął się wrednie.
„Żartowniś, psia jego mamunia“
Avelin był niegdyś kupcem. Z racji braku popytu, upadł jego interes. Wojna wszystko zburzyła.
Pal licho interes! Poganie jak nawałnica przetoczyli się przez szereg grodów obronnych cesarstwa niszcząc, zabijając. Nie ominęło to także jego rodziny.  Żona, dzieci zostały zabite przez pogańskich bojowników. On sam, został zniewolony i wcielony do armii. Udało mu się jednak uciec. Nie miał przy sobie złamanego grosza. Przygarnęła go Inkwizycja. Dało mu to możliwość pomsty swych bliskich, a także możliwość godnego życia. Jednak, żeby zostać Inkwizytorem, musiał wypełnić specialne zadanie zwanę Próbą. Nigdy takowe nie zostało mu powierzone. Aż do teraz.
- O co chodzi - spytał wreszcie.
- Słyszałeś o morderstwie ? Tak, dokładnie, tym w lesie Yiej. Sławny handlarz, Rdemir Krasiv, został zamordowany razem z ochroną. O dziwo, to nie był rabunek. Prawdopodobnie, żaden z towarów nie zniknął. Czuję w tym rękę wyznawców Starej Wiary.
- Mam się tym zająć ? Nadinwizytor chce mi powierzyć śledztwo ?
- Hmmm... Czytasz w myślach, Malfar?
- Nie... ja nie jestem od tego. Zawsze byłem od brudnej roboty. Sprzątałem pogańskie śmieci.
- To ja tutaj dyktuje warunki. Albo przyjmujesz to zadanie, albo pierzemy ci mózg, i wykopujemy cię na zbity pysk, gołego i wesołego. Bez grosza przy d.u.p.i.e.
Avelin zamarł.
- Może inaczej... To zadanie będzie twoją Próbą. Masz szanse na uzyskanie stałej pracy. Ja bym na twoim miejscu się nie wahał. Jednakże to twoja decyzja. Więc jak ?
Czoło Avelina zroszyły kropelki potu. Przyśpieszył oddech.
- Przyjmuję... to... zadanie. - usłyszał jak łamie mu się głos.
- Świetnie panie Malfar. - Nadinkwizytor znowu uśmiechnął się perfidnie. - Jutro zgłosi się pan do posterunku milicji w tym mieście. Przydzielą panu pomocnika. To tyle. Dziękuję.
- Tak... jest... - wystękał Avelin.
„Cudownie. Po prostu cudownie, psia mamunia!“ - pomyślał.

CDN

As you wish

Proszę o komentarze i oceny. Następna część w... najbliższym czasie.


NIE JESTEM POWERGAMEREM! no.. może troche...

Offline

#4 2010-10-10 11:52:29

 kapadocja

Był statystą w Avatarze

24643945
Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 574
Punktów :   
Armia w WFB: Wood Elves

Re: "Odrodzenie"

Nieopodal w krzakach coś trzasło - trzasnęło

Przecisnąłwszy - przecisnąwszy

Zaszeleściło złoto.  - zawsze byłam przekonana, że złoto raczej miło brzęczy, dźwięczy bądź dzwoni, o szeleszczącym nie słyszałam

- Słyszałeś o morderstwie ? Tak, dokładnie, tym w lesie Yiej. Sławny handlarz, Rdemir Krasiv, został zamordowany razem z ochroną. O dziwo, to nie był rabunek. Prawdopodobnie, żaden z towarów nie zniknął. Czuję w tym rękę wyznawców Starej Wiary.  - słów kilka:
1. skoro jest wojna, to wszyscy regularnie się mordują, więc nie dziwota
2. co oni, kurde, satelitę mają i GPSa w komórkach? Przecież skoro Avelin był w jakimś bliżej nieokreślonym pierdziszewie dolnym polując na niewiernych i czym prędzej zmierzał do Inkwizytorium, to raczej nie oglądał wiadomości, siłą rzeczy. Warto byłoby, moim zdaniem wtrącić jakiś fragment, że np., wracając Avelin znużony podróżą wstępuje do jakiejś karczmy na spoczynek i podsłuchuje rozmowę chłopów, no nie wiem, coś takiego, albo, że handlarza oczekują od dłuższego czasu i że nie mogą się doczekać i spekulują, co się mogło stać. Jeden może powiedzieć, że pono słyszał, że łobuzy jakieś po łbie mu nakładły i usiekły, albo, że zwięrzęta go rozszarpały. Jeśli zakładasz, że to była publiczna informacja, o której wiedzą WSZYSCY, nawet martwe króliki, to Inkwizycja, czy jakakolwiek inna władza nie będzie miała ŻADNEJ pewności, że to nie był napad rabunkowy, bo jeśli ciało znaleźliby chłopi, a tak najprawdopodobniej by było, to sami zrabowaliby wszystko, co można, bo przecież się przyda. Jest wojna i wszyscy są biedni... Chyba że ciało znalazł jakiś możny, to raczej posprzątanoby zanim chłopi by się wywiedzieli, żeby nie przyszło im do głowy wyemigrować. Wtedy Avelin musiałby być jasnowidzem...
3.A jeśli to byłaby Stara Wiara, cóż, rozczaruję Cię, nawet najszlachetniejsze strony potrzebują funduszy na prowadzenie wojny, więc coś tam by uszczknęli. Idąc dalej za kasą - skąd Inkwizytor wiedział, że nic nie zginęło?
4. Swoją drogą to ci żołnierze to jakaś amatorszczyzna, skoro kupiec taki znany, to lepiej powinien sobie ludzi dobierać...

Prosiłeś o komentarz. Ogólnie ciekawa jestem, co będzie dalej. Rozważ to, co Ci napisałam, nie bierz tego specjalnie do siebie, bo możliwe, że w dalszej części fabuły jest coś, co rozwiewa wszystkie moje wątpliwości a o czym jeszcze nie wiem I czekam na więcej

EDIT:
Swoją drogą, część z upiorem wyszła dynamicznie, jest to duży plus.

Ostatnio edytowany przez kapadocja (2010-10-11 20:25:02)


Jedyna możliwość żonatego mężczyzny, by w domu mieć ostatnie słowo, to przyznać rację żonie

Offline

#5 2010-10-15 23:30:09

 kapadocja

Był statystą w Avatarze

24643945
Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 574
Punktów :   
Armia w WFB: Wood Elves

Re: "Odrodzenie"

jutro sobota, więc liczę, że cosik wrzucisz. Dobrze byłoby trochę więcej na jedno posiedzenie


Jedyna możliwość żonatego mężczyzny, by w domu mieć ostatnie słowo, to przyznać rację żonie

Offline

#6 2010-10-17 14:49:42

 Konrad

Udaje ważniaka

6751607
Skąd: Miasto Świętej Wieży
Zarejestrowany: 2010-03-10
Posty: 284
Punktów :   
Armia w WFB: Wojownicy Chaosu (1k)
Armia Warmachine & Hordes: (wkrótce) Trolle

Re: "Odrodzenie"

Epizod drugi

  W karczmie było duszno. Cholernie.
Rybałt, stojący na krześle uderzył w struny. Z jego gardła wypłynął nie miły dla ucha dźwięk, przypominający nie oliwione od wieków drzwi.
  Avelin siedział przy stole naprzeciwko swego nowego towarzysza. Był to wysoki, zarośnięty mężczyzna, odziany w białą koszulę, spiętą grubym na dwie pięści, bogato zdobionym pasem.
Do nogawki czarnych spodni przypięty był długi puginał w pochwie. Barbarzyńca ze Wschodnich rubieży bawił się ciężkim buzdyganem.
   
Tri martolod yaaaauuaaank, traaalalalalalala
   Tri martolod yaaaauuuaank, i von ge! vijajin!


- Zatem... w czym mam panu pomóc? - zapytał wreszcie barbarzyńca, odkładając kufel.
- CO?! Nie słyszę, przez tego cholernego wyjca!
- W CZYM MAM PANU POMÓC ?!
- KTO SZCZY ?! - Twarz Malfara przybrała zdziwiony wyraz.
- NIKT NIE SZCZY... W CZYM MAM PANU POMÓC?
   
Beteg an Douar Nevez, gê!
   Beteg an Douar Neeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeveeeeeeeeeeeez


- NIE ROZUMIEM!
- W CZYM... ahh, ku*wa!- barbarzyńca dopił resztki trunku...
   
I nieeeechaaaaaj taaaaaaa staaaaraaa pieeeeśń
    w sercaaaaach znóóóów...


... i cisnął kuflem prosto w trubadura. Impet rzutu sprawił, że śpiewak runął na podłogę razem ze swą lutnią. Trzask i brzdęk łamanych strun.
- Nieeeeee! Moja lutnia!!! - krzyknął rybałt - Nieee... !!! Psia mamunia moje plecy!!! Przeklęty barbrarzyńca!!! Rurik, Truss, dołóżcie mu!
Na tą komendę, dwoje wysokich mężczyzn wstało i podeszło do stolika Avelina i Barbarzyńcy.
„Zaraz to się skończy lańskiem...“
- Jak śmiałeś skrzywdzić najsłynniejszego barda w okolicy, śmierdzący prymitywie ?! - zagrzmiał ochroniarz.
- Odejdź ode mnie, bo wali ci z pyska. Zbiera mi się na wymioty!- Człowiek Wschodu siedział niewzrószenie, nie okazywał żadnych oznak strachu. O ile w ogóle go czuł.
„Nie rób tego... proszę cię“ Avelin spojrzał błagalnym wzrokiem na swego kompana, gdy podszedł drugi olbrzym.
- Osz ty! Zaraz rozkwaszę ci mordę! - dryblas zamachął się, przygotowując się do zadania prawego prostego. Barbarzyńca szybko zszedł z lini ataku, chwycił za nadgarstek, szarpnął w kierunku ciosu, wytrącając wielkoluda z równowagi. Szybki cios w potylicę, stęk bólu.
Avelin zdąrzył przejąć inicjatywę. Wstał i błyskawicznie kopnął napastnika w krocze. Dryblas zaklął plugawie i upadł na ziemię.
- Panie Avelin, to nie jest najlepsze miejsce... - powiedział Człowiek Wschodu
- Racja, zmiatajmy z tąd.

                                                     ***
  Będąc zdala od karczmy i ogólnej zadymy, obydwaj poczuli się bezpieczniej. O ile w Bejal można się czuć bezpiecznie.
   Szli uliczką rozświetloną kagankami umieszczonymi na słupach. Avelin zapytał :
- Znasz swoją role ? Mówiono ci o misji ?
- Nic nie wiem. Na posterunku kazali mi czekać na pana Avelina.  Tyle. Właśnie o to chciałem zapytać w tej zaplutej tawernie.
- W lesie Yiej, znaleziono mnóstwo trupów. Spośród nich rozpoznano Rdemira Krasiva, znanego kupca i jego ochronę. Ciała znalazł borowy. Tak jak większość leśników, jego pracę kontrolowała Inwizycja. Posłał swojego syna do najbliższego przyczółku Inkwizytorów. Przybyli w błyskawicznym tempie. Hehe, tak jak każdy Wojownik K’hala. Sprawdzili miejsce.
- Nic dziwnego, jest wojna, nie ? Grabierze są na porządku dziennym. - Barbarzyńca zaskakiwał Avelina spostrzegawczośćą.
- Tak. Ale z tamtąd nic nie zginęło. W czasie przeszukania wozu przez inwizytorów, znaleziono spis towarów. Porównano z obecną ilością. Wszystko sie zgadzało. To jest dziwne.
- Nic, a nic nie zostało ukradzione ? Nawet borowy nic nie podprowadził ?
Avelin zaśmiał się.
- Ha, spróbowałby. Przesłuchali go z użyciem Inkwizytorskich sztuczek. Nie ma bata, żeby coś zataił.
- A skąd dowiedziałeś się o tym ? Tak, z ciekawości pytam.
- Od wieśniaków. Kiedy wracałem z... no... nie ważne z kąd, rozmawiałem z karczmarzem w pewnej mieścinie, niedaleko Bejal.
- Dobrze... więc jaka w tym moja rola ?
- Powierzono mi śledztwo. Ty mi w tym pomożesz. W końcu zapłaci ci zato Inkwizycja, no nie?
A oni nie skąpią grosza. Wiem coś o tym.
- No taaaak... Jest pieniądz, jest zadanie.
- Świetnie że się rozumiemy panie... ach, nieznam twego imienia Barbarzyńco...
- Temot z Plemienia Niedźwiedzia.
Minęli skrzyżowanie ulic, zatrzymali się pod gospodą „Tam, gdzie K’hal nie patrzy“
- Temocie, co sądzisz o odpoczynku ? Może przegadamy naszą sprawę w jakimś cieplejszym miejscu ? Zimno się robi.
- Jestem za, panie Avelin.
                                                                ***
W tej tawernie było pusto. Gospodarz bez większych problemów wynajął kompanom miejsce na nocleg.
Avelin i Temot usiedli przy dębowym stole.
- Plemię Niedźwiedzia powiadasz ?
- Nie inaczej.
- Jak na człowieka ze Wschodu całkiem nieźle mówisz we Wspólnym, przyznać muszę.
- Moje plemię zostało wcielone do Cesarstwa zanim jeszcze się narodziłem. Misjonarze prężnie działali - nauczali o K’halu, uczyli Wspólnego, czytania, pisma. Jednak, pozwalali nam zachować tradycje. W bardzo wąskim tego słowa znaczeniu. Kazali nam zapomnieć o starych obyczajach, o Przodkach. Jedyne co pozwolili nam zostawić dla potomnych to strój. I broń, przekazywaną z pokolenia na pokolenie.
- A mówi się, że wy tacy prości jesteście, Wschodni. Taki sztywny wzór rządzi umysłami, że jakoby każdy z poza Cesarstwa to agresywny cham, prostak i wogóle prymityw. Ty jakimś cudem łamiesz ten archetyp barbarzyńcy. Dziwi mnie to.
- W wieku piętnastu lat, ja oraz moi rówieśnicy zostaliśmy wezwani do wojska. Tam służyłem, kilka lat. Dorastałem wśród „cywilizacji“ jak to ładnie mówicie. W wolnych chwilach robiłem porzytek z umiejętności czytania w waszym alfabecie - wertowałem różne pisma, w barakowych bibliotekach.
- Biblioteka w barakach ?! Żołnierz ma zabijać, a nie recytować sonety, czy odpowiadać na wyrywki z literatury, wydaje mi się.
- Źle się panu wydaje.
- No cóż, w wojsku byłem tylko jako zakładnik, więc co ja tam mogę wiedzieć - uśmiechnął się Avelin. 
- Jak to ?
- Ehh, długo by opowiadać. Swoją drogą - późno jest, Temocie. Czas spać. Jutro z rana wyruszamy w kierunku Yiej.   

                                                                   ***
   Przywitał ich wysoki Inkwizytor razem z kilkoma jego wspólnikami, i małym gnomem - skrybą, w pośpiechu notującym na skrawku koźlej skóry.
- Witajcie, Avelin Malfar, jak sądzę ?
- Tak, to ja. Barbarzyńca obok to mój kamrat, Temot z Plemienia Niedźwiedzia.
Człowiek Wschodu pokłonił się.
- To do dzieła. Czyńcie co musicie. - powiedział Inwizytor.
  Avelin podszedł do ciał. Omiótł wzrokiem miejsce zbrodni. Zajrzał do wozu, popatrzył na ciała. Stwarzał pozory że coś robi. Sam nie wiedział, jak się zabrać za śledztwo...
Temot uklęknął nad bezgłowym ciałem. Przyjżał się miejscu, gdzie szyja łączy się z czerepem.
- Idealne cięcie zachodniej szabli. Śmiem twierdzić, że napatnik, bądź napastnicy byli niezłymi szermierzami. Barbarzyńca wstał, przyjżał się tym razem wojownikowi z przebitym gardłem. Wodniste oczy patrzyły się beznamiętnie na Temota, gdy ten wyciągał bełt zanurzony w krtani.
- A to ? Hmmm, takie bełty... robi się tylko w Delvelr. Odpowiednio wywarzone, idealnie pasują do perfekcyjnych krasnoludzkich kusz. Które są cholernie drogie, w przeliczeniu na wasze monety.
Avelin był pod wrażeniem wiedzy Temota. Sam nawet nie wiedział, że na zachodzie wogóle używa się szabel.
- Panie Malfar... Rdemir był wyznawcą K’hala ?
- Na to wygląda - Avelin przykucnął przy ciele kupca, wziął w rękę mały amulet Oka. - Zaraz!
Avelin wyciągnął zza pazuchy przeźroczysty płyn, polał nim wisiorek. Ciecz z głośnym sykiem odparowała, zostawiając przez chwilę w powierzu białą chmurkę.
- Co to znaczy ? - zapytał Temot
- Nie poświęcony w Świętej Wodzie. Nie mógł chronić przed pogańskimi czarami.
- Sugerujesz... Użycie magii ?
- Można to sprawdzić.
Avelin na chwilę zanurzył rękę w kępie traw. Po chwili znalazł to czego szukał.
- Liść Teg-hal. Uczyli mnie tego Biali Magowie, gdy miałem szkolenie, w inwizytorium.
Malfar roztarł liść w dłoniach. Roślina pozostawiła na nim lepki płyn. Zawsze gdy ktokolwiek w promieniu dziesięciu sążni użył magii, powstawało tak zwane zjawisko „Magicznego Pyłu“. Nadmiar many użytej w celu rzucenia czaru przybierał postać niewidzialnych bryłek, wielkości ziarnka piasku. Tak zachowana, unosi się w powietrzu przez nawet miesiąc. Jednym ze sposobów wykrycia owych bryłek, świadczących o obecności magii, było właśnie wydobycie soku z Liścia Teg-hal. Osadzały się one na płynie, świecąc po tym na żółto.
Avelin jednak nie zauważył charakterystycznych błyszczących punkcików na soku.
Wytarł dłonie w białą chustę.
- Nic. Nikt nie użył tutaj magii. Więc - napastnicy mogli być przywołani, więc wykluczamy tu istoty magiczne. - błysnął Avelin.
- Aczkolwiek nie wszystkie, Panie Malfar. Nie wszystkie demony wymagają przywołania. Niektóre po prostu służą czarownikom, wykonują czynności wedle ich woli. Po takich może nie zostać żaden ślad.
- Co wy o demonach gadacie ? Może to był po prostu napad, zamach na życie kupca! - wtrącił Temot.
- Twierdzisz że tacy zabójcy odmówili by sobie kradzieży ? Wziąć pare miedziaków do kieszeni? Nic nie zginęło. A demonom, z tego co wiem nie potrzeba pieniędzy.
- Dobrze, ale poco mieliby zabijać kupca ? Żeby później go nie okraść ? Nie mieć żadnych korzyści materialnych ?
- Rdemir był niezłą szychą. Miał wpływy, a także dobry kontatk z Inkwizycją. Możliwe, że ktoś chciał go wyeliminować, żeby Inkwizycja straciła ważnego sprzymierzeńca.
- Skoro taka z niego szycha... To dlaczego wynajął sobie takie niemoty, żeby go chroniły ? -zapytał Temot.
- Niemoty ? Zobacz - Malfar obrócił truchło wojownika i wskazał na rozdarty rękaw. Na ramieniu był wytatuowany wąż owinęty wokół miecza. Znak wojowników z Wyżyn Otmaniskich.
- Otmani... Cokolwiek to było, nie mogła by to być zgraja pogańskich plebejuszy z szablami. Takich zabiliby pierdnięciem. 
- Także... musieli to być wyszkoleni wojownicy - w co wątpię, Stara Wiara nie ma na tye funduszy by takowych wynająć, armia pogan składa się z hord plebsu, przeniknionych nielicznymi fachowcami. Dlatego też istnieje możliwość... iż był to... demon...
- To nie wróży za dobrze...  - powiedział Inkwizytor.
Avelin zaklął w myślach

Przypis :

Piosenka barda to staro-bretońska szanta żeglarska "Tri Martolood" , wykonywana przez różnych twórców - (Shanoon np.) Nie roszczę sobie do niej żadnych praw. Jest w pełni własnością jej twórcy.

Następna część... tak jak zwykle - w najbliższym czasie


NIE JESTEM POWERGAMEREM! no.. może troche...

Offline

#7 2010-10-17 21:21:10

 kapadocja

Był statystą w Avatarze

24643945
Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 574
Punktów :   
Armia w WFB: Wood Elves

Re: "Odrodzenie"

nie miły - niemiły - nie z przymiotnikami piszemy łącznie
nie oliwione - nieoliwione - patrz wyżej
, dwoje wysokich mężczyzn - DWÓCH, na litość Sigmara, chyba że AŻ TAK jesteśmy w UE
niewzrószenie - niewzruszenie, od "ruszać"
zdąrzył - zdążył
z tąd - stąd
z kąd - skąd
porzytek - pożytek
wiem, że czepiam się błędów... Prawdopodobnie nie wychwyciłam wszystkich, ale nic to. Popracuj również nad interpunkcją

Poza tym, bardzo podobała mi się scenka w karczmie z bardem w roli głównej Uśmiałam się wizualizując sobie tę scenę
Cieszę się, że wyjaśniasz to, czego szary śmiertelnik nie wie, a dla Ciebie, jako Autora, jest oczywiste. Chociaż nie wiem czy określanie kogoś wprost barbarzyńcą nie jest zbyt, hm, jakby to ująć... wulgarne?

Czekam na ciąg dalszy

Ostatnio edytowany przez kapadocja (2010-10-17 21:21:47)


Jedyna możliwość żonatego mężczyzny, by w domu mieć ostatnie słowo, to przyznać rację żonie

Offline

#8 2010-10-17 21:34:36

 Konrad

Udaje ważniaka

6751607
Skąd: Miasto Świętej Wieży
Zarejestrowany: 2010-03-10
Posty: 284
Punktów :   
Armia w WFB: Wojownicy Chaosu (1k)
Armia Warmachine & Hordes: (wkrótce) Trolle

Re: "Odrodzenie"

litości , nie mam worda ! ^ ^
W starożytnym Rzymie, barbarzyńcą nazywano kazdego z poza terenu kraju. (Oprócz Greków) i właśnie w takim kontekście chciałem to ująć.
Chciałbym również dowiedzieć się coś o moim stylu, podoba się , czy nie ? A także o prowadzeniu narracji, żeby wiedzieć co ewentualnie poprawić ?


NIE JESTEM POWERGAMEREM! no.. może troche...

Offline

#9 2010-10-17 22:04:14

 kapadocja

Był statystą w Avatarze

24643945
Skąd: Salt Lake City
Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 574
Punktów :   
Armia w WFB: Wood Elves

Re: "Odrodzenie"

Tu nie o worda, a o znajomość ortografii i interpunkcji chodzi! Jak nie masz worda to polecam to: http://so.pwn.pl/

Więcej opisuj, daj się narracji ponieść, bo, jak na razie narracja ogranicza się do był - zrobił - wrócił. Proponuję więcej przeżyć bohaterów, więcej przemyśleń, więcej wyjaśnień, więcej świata i krajobrazu, więcej wyglądu postaci i miejsc, w których się znajdują. Póki co czyta się łatwo i bezproblemowo, poza tymi kwiatkami polonistycznymi.


Jedyna możliwość żonatego mężczyzny, by w domu mieć ostatnie słowo, to przyznać rację żonie

Offline

#10 2010-10-24 08:56:34

 Konrad

Udaje ważniaka

6751607
Skąd: Miasto Świętej Wieży
Zarejestrowany: 2010-03-10
Posty: 284
Punktów :   
Armia w WFB: Wojownicy Chaosu (1k)
Armia Warmachine & Hordes: (wkrótce) Trolle

Re: "Odrodzenie"

Nie wiem, czy ktoś się tym interesuje, ale z powodu zawodów, kontuzji, wnerwienia, szkoły i przygotowań do konkursu literackiego, epizod trzeci pojawi się z pewnym poślizgiem. Nawet sporym.


NIE JESTEM POWERGAMEREM! no.. może troche...

Offline

Forum "Rycerze y Kupcy" (c) 2011. Wszelkie prawa zastrzeżone dla gen. Szramy. free counters Free Page Rank Tool

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.badboy.pun.pl www.gwardiasqd.pun.pl www.opowiadania-blogowe.pun.pl www.hordon.pun.pl www.liga-cs-5on5.pun.pl