Podzielmy się najlepszymi anegdotami z sesji
Sesja w Wampira Maskaradę. Nowoprzybyły Brujah (BG1) z Camarilli siedzi sobie w barze, sączy browar. Do środka wchodzi Gangrel (BG2), przysiada się.
BG1: Czego tutaj szukasz?!
BG2: Przyszedłem się napić piwa...
BG1: Dobra ściema, ale mnie nie zmylisz!!!
Offline
Całkiem niedawno. Oko Yrrhedesa.
Drużyna nawiązuje kontakt z zaklętą kapłanką.
Kapłanka zaklęta w kamień : Kim jesteście, wojownicy ?
Thorgar : No... wojownikami...
Ta sama sesja.
Thorgar : Otwieram drzwi czaszką.
Ja (MG) : Czaszką?!
Thorgar : Czaszką.
MG : Czaszka kruszy się w drobny mak, a ty wybijasz i łamiesz sobie palce. Nie możesz walczyć lewą ręką. -3 od Kondycji.
Thorgar: Ale ja chciałem rzucić!
MG : Za późno. <paskudny uśmiech tryumfującego MG> ^^
Inna sesja. ten sam scenariusz.
Drużyna napotyka 2 dwoje elfów.
MG: Na przeciwko was idą 2 elfy i ...
PewienMag : Pedały.
MG: Mężczyzna i kobieta.
Później w czasie rozmowy :
PewienMag : Szukamy klejnotu, talizmanu, chramu , świątyni , niewiem .... yy yy... ZŁOOOOOOO !!!!!!
po konwersacji
PewienMag : Puszczam oczko do elfiki.
Mg : Elfka pokazuje gest serdecznego palca.
PewienMag : Hmmm.... widzę że gest znany od wieków.
Resztę dopisze jak mi się przypomni
Pozdrowienia dla Thorgara (jeśli pamięta ;P) I PewnegoMaga Dobrze wiecie, że o was chodzi.
EDIT :
Hej! Zmeniło z <taka część od roweru> na homoseky. Why ?
Ostatnio edytowany przez Konrad (2010-08-20 22:58:18)
Offline
Konrad napisał:
Hej! Zmeniło z <taka część od roweru> na homoseky. Why ?
cenzura.
Fajne. Mi się przypomina W. Maskarada z kołkiem ale lepiej opisze to Kapadocja
Offline
Zgodnie z życzeniem
Mhroczna sesja w wampira maskaradę. Ekipa niezłych rozpruwaczy światów (czyli my ) Wzięła udział w zabawie Sabatu. Wampiry polują w zamkniętym lesie na wampiry. Zbliża się świt. Tremere proponuje:
- Odprawię rytuał, dzięki któremu wszyscy będziemy odporni na zakołkowanie, a co za tym idzie, nie bedziemy się chociaż troszczyć o atak sąsiada na sąsiada!
Wszyscy spojrzeli na niego sceptycznie, wszak Tremerom się nie ufa (jakby ufało się jakiemukolwiek Spokrewnionemu ) No ale z braku lepszego pomysłu i po licznych zapewnieniach Tremera ekipa w końcu wyraziła swoją aprobatę. Po dłuższym czasie mamrotania Tremere stwierdził, że gotowe.
- Ja mu nie wierzę - stwierdził Żużu
- Ja też - potwierdziła Wiewióra
- Ani ja - dodała kapadocja
Po ogólnym i całkiem szybkim uchwaleniu votum nieufności wobec Tremere kreowanego przez Marjana Marjan stwierdza:
ABY UDOWODNIĆ, ŻE RYTUAŁ DZIAŁA, ZAKOŁKUJĘ SIĘ!- po czym zamaszystym gestem przebił swą pierś drewnianym kołkiem. Jakie było jego zdziwienie, gdy udało mu się... autozakołkowanie
Wyjaśnienie: postać Żuża w trakcie mamrotaniny Marjana zadeklarowała, że on trochę przesuwa patyczek, który Tremere ułożył razem z innymi kijkami w okrąg, którego zakazał przerywać. Dzięki temu rytuał sie nie udał
I od tej pory Marjan już nie był Marjanem, tylko Kołkiem. Przynajmniej dopóki nie zagralismy sesji z Wilhelmem. Ale o to jego spytajcie, jak nie odpowie, to ja przytoczę w następnym odcinku
Offline
Bardzo śmieszne Bardzo, ale to bardzo Powiedzieć coś w żarcie spokrewnionemu, który jeszcze chwilę temu miał rozżarzony pręt w du...
Offline
No cóż, skoro Marjan się wstydzi, to ja powiem:
Było tak:
Wampir, nie pamiętam, czy maskarada, czy mroczne wieki. What ever.
Postać Marjana uwięziona z jakimś BNem o imieniu Wilhelm, potwornie torturowani, okaleczeni, na wpół żywi.
Wilhelm: Nie wierzę w Twoje miękkie serce! Wy tam na Wołoszczyźnie, to tylko palicie, rabujecie i gwałcicie!!!
Marjan: Wilhelmie...
Wilhelm: Co?!
Marjan: ...ale ja nie mam członka...
Offline
Ten Twój BN to była postać Krzyśka. A sesja to Mroczne Wieki
Offline
Nie pamiętałam dokładnie. Tylko o tym członku, tak jakoś...
Offline
W głowie figle ino Ale sesja była przednia, chociaż i tak największym sentymentem darzę Markusa... to był Brujah
Offline
moja biedna Bizkit przez Twojego Marcusa to się miała jak chory z kubłem. Może opowiesz o tej żelaznej dziewicy i innych przyjemnościach, które musiała Ci brutalnie przerywać?
Offline
Aj! Przypomniało mi się! Klasyk Loszkuff end Smoczkuff :
Sesja jeszcze kiedy mieszkałem w krakowie.
MG: Podchodzicie do drzwi. Słyszycie cieniutki głosik, mówiący "5,5,5,5,5,5,5,5..." przebija się przez masywne, zabite dechami wrota.
PrawySuperExtraNaMaxowanyPaladyn (ja ^^) : Czy jest tam jakaś dziurka na klucz ? Szparka jakaś ?
MG : Tak, dziurka od klucza.
PSENMP : To zaglądam.
MG: Czujesz ukłucie, piecze, jak siódmy S%^insyn, krew leje się z twojego oczodołu jak woda ze źródełka! Upadasz na ziemię. Tracisz dużo krwi.
Słyszycie śmiech, a po chwili 6,6,6,6,6,6,6....
Po sesji naciskałem go, żeby powiedział co to było za cholerstwo co mi oko wykoliło.
- No powiedz, prosze, no nie bądź taki ...
- Ok, dobra. To był goblin ze szpikulcem....
A jakaż demotywacja to była dla dzielnego paladyna-niszczyciela-zła-postrachu-nieumarłych.
Ostatnio edytowany przez Konrad (2010-08-20 23:44:23)
Offline
BG1- ja na to wpadłem!
BG2 Ja na to wpadłem pierwszy!
BG3 Ja już to zrobiłem
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Opowiem Wam teraz, jak moja drużyna mnie maksymalnie zdemotywowała. To było długo przed narodzinami Watahy i jeszcze dawniej przed założeniem Salt Lake City. A to było tak:
Prowadziłam sesję w Wampira Maskaradę. Opisuję moim graczom mrocznego, złego i w ogóle emanującego diabłem Tzimisce:
"MG: Do pomieszczenia wchodzi jegomość wysoki, wysmukły o jasnym, zdobionym kościanymi wypustkami czołem. W jego surowej, zastygłej w obojętnym grymasie twarzy największą uwagę zwracają jego duże, zielonozłote, kocie oczy, które wpatrują się w was tak intensywnie, jakby spoglądały wprost w waszą duszę i tak beznamiętnie jednocześnie, jakbyście nie byli niczym więcej, jak kurzem w pomieszczeniu. Krucze, gęste włosy, ma zaczesane do tyłu, przez co łatwo dostrzegacie spiczaste, zwierzęce uszy. Idzie wyprostowany, lekko, jakby sunął w powietrzu, dłonie o szczupłych palcach splatając na wysokości wąskiej piersi, a poza tym...
Gracz: a poza tym mruczy, jak się go pogłaszcze..."
Jak łatwo się domyślacie, cały klimat diabli wzięli
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Wampir Mroczne Wieki
BG1: To pani namalowała ten obraz?
BG2 patrzy spod byka jedynym okiem (drugiego nie ma - czarna opaska)
BG2: Ja nie maluję. - wyciąga przed siebie dłoń z uniesionym kciukiem, jak malarz - Mam, hm, problemy z perspektywą
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Wampir Maskarada, też jeszcze sprzed Watahowych czasów:
BG1: Jak to: nie potrafisz? Jesteś cholernym Toreadorem i nie potrafisz czytać uczuć?! To ja MG idę do antykwariatu, czy tam na jakiś inny bazarek i przekopuję się przez te wszystkie śmieci w poszukiwaniu książki "Nauka Nadwrażliwości w trzy dni albo zwracamy pieniądze"
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Wampir. Jak zwykle.
Sesja rozgrywała się w pociągu. Jadą tam same wampiry, ludzi zero.
BG chwyta wiatr w nozdrza jak jadący samochodem pies. Wychyla głowę przez okno, delektuje się zapachem nocy. Jego kontemplację przerywa potężne uderzenie patelnią, którą ktoś wyrzucił z wcześniejszego przedziału. Z rozbitą czaszką i mordem w oczach BG idzie do wspomnianego przedziału, otwiera drzwi z takim impetem, jakby miał na Grunwald ruszać i rzecze:
BG: KTÓRY KRETYN RZUCIŁ TĄ PATELNIĄ?!
BN: (Dwa metry wzrosty, dwa metry w barach, mózg dwa razy mniejszy od przeciętnego, za to pięść od przeciętnej większa trzy razy - ogólnie wielki, napakowany Brujah) Ja, a bo co?
BG: (potulnie) eeee.... nic.... To była bardzo dobra patelnia.... Niestety, nie udało mi się jej złapać...
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Wampir Mroczne Wieki
BG jest jednym z dowódców w kampanii wojennej w Anglii. Niestety, przyszło mu walczyć u boku swojego zapiekłego wroga, hrabiego Essex. Po koszmarnie długiej, wyczerpującej i podkopującej morale żołnierzy, czyli przegranej bitwie BG wchodzi do namiotu dowództwa. Jest zły, sfrustrowany, jak wszyscy. Panuje ponury nastrój. Wszyscy siedzą jak zbite psy. W końcu jego wzrok pada na hrabiego Essex. któremu ktoś bandażuje kikut utraconej w bitwie ręki. Twarz BG w momencie się rozjaśnia, po czym BG z satysfakcją w głosie stwierdza:
BG: mmmm... Widzę, że hrabia Essex powrócił z bitwy... Niestety tylko częściowo...
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Chyba nie muszę pisać, że Wampir ?
Kronikarz (BG1) dyskutuje z nadobną polską damą (BG2) (która nie była ani nadobna, ani nie była damą, ale o tym kiedy indziej) o wartościach przekazywanych słowem pisanym młodszym pokoleniom.
BG1: No bo czymże byśmy byli, gdybyśmy utracili pamięć o naszej przeszłości?
BG2: Niczym, panie. Dlatego też cieszę się, że taka światowa sława jak Pan będzie opisywała to nadobne wydarzenie. Słyszałam, że jest Pan jak jeden z naszych znanych dziejopisów, jak... jak...
BG1: Gall Anonim? (z dumą)
BG2: nie...
BG1: Jan Długosz? (z jeszcze większą dumą)
BG2: nie...
BG1: To może Janko z Czarnkowa? (Zaraz wyrosną mu skrzydła i odleci)
BG2: Też nie...
BG1: (skonsternowany) Pani raczy wybaczyć, ale nie wiem, kogo ma Pani na myśli
BG2: Koszałek Opałek, słyszał Pan może?
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Gangrel(BG1) cały czas "przystawia" się do Brujah(BG2). Mroczne Wieki
BG1: Co Ci zależy? I tak albo rozszarpią nas wilkołaki, albo przegramy bitwę.
BG2: Wyobraź sobie, że zależy...(Brujah po kolejnym dniu znoszenia amorów Gangrela po raz kolejny rzuca na samokontrole, czy mu po prostu nie pi#$%dolnie)
BG1: No nie daj się prosić...
BG2: Wiesz, w zasadzie to mam dla ciebie propozycję (podchodzi bliżej, niemalże stykają się ustami) Włóż rękę w saczek, jak już znajdziesz to, co powinieneś tam mieć, a w istnienie czego w twoim przypadku wątpię, to utnij to sobie, włóż do środka patyczek, żeby choć raz było sztywne i wepchnij to sobie w d.u.p.ę.
hm, pamiętasz Marjan? Ty to jednak masz coś z tymi fallusami
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Tym razem Warhammer. Imperialny Rycerz (BG1), elf chyba zwiadowca (BG2), kapłan i niziołek niedookreślonej profesji siedzą w lesie. Jako że wszyscy dobrzy i w ogóle (tak dla odmiany od Wampira) to postanowili uwolnić ludzi od jakiejś chaosyckiej bandy. Wieś, otoczona porządną palisadą, straże, łucznicy, ogólnie z wioski niezła twierdza. Imperialista wyrywa się naprzód
BG2: Czy ty na głowę upadłeś?! Co ty chcesz zrobić? Jak tam pójdziesz, to zabijesz nas wszystkich!
BG1: Zamierzam tam iść i wyzwać ich przywódcę na pojedynek
BG2: Tobie się naprawdę poprzewracało we łbie! Zanim podjedziesz, to łucznicy naszpikują cię strzałami!
BG1: W takim razie weźmiemy ich szturmem!
BG2: We czwórkę?!
BG1: Nie raz mniejszymi siłami Zakonu szturmowaliśmy wraże twierdze.
BG2: <lol>
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Koniec dobranocki. Jak mi się coś jeszcze przypomni to wrzucę.
Offline
kapadocja napisał:
Tym razem Warhammer. Imperialny Rycerz (BG1), elf chyba zwiadowca (BG2), kapłan i niziołek niedookreślonej profesji siedzą w lesie. Jako że wszyscy dobrzy i w ogóle (tak dla odmiany od Wampira) to postanowili uwolnić ludzi od jakiejś chaosyckiej bandy. Wieś, otoczona porządną palisadą, straże, łucznicy, ogólnie z wioski niezła twierdza. Imperialista wyrywa się naprzód
BG2: Czy ty na głowę upadłeś?! Co ty chcesz zrobić? Jak tam pójdziesz, to zabijesz nas wszystkich!
BG1: Zamierzam tam iść i wyzwać ich przywódcę na pojedynek
BG2: Tobie się naprawdę poprzewracało we łbie! Zanim podjedziesz, to łucznicy naszpikują cię strzałami!
BG1: W takim razie weźmiemy ich szturmem!
BG2: We czwórkę?!
BG1: Nie raz mniejszymi siłami Zakonu szturmowaliśmy wraże twierdze.
BG2: <lol>
Chyba Ty grałaś Elfką a ja hieną
Offline
prawdopodobnie tak było, ale mniejsza o większość, tekścior się liczy
Offline