Nie samymi figurkami człowiek żyje. Przychodzi czas, kiedy dochodzi sie do wniosku że rpg i malowanie jest ok, że spędziło się wspaniałe godziny kłucąc się z kumplami ile ataków ma smok i czy górka jest wymiarowa, ale jednak... jednak czasem czegoś brakuje.
Panuje taka opinia, że przeciętny gość który interesuje się modelarstwem, figurkami i rpg, to patykowaty outsider w okularach, ważący 50kg, albo powszechnie nielubiany pocący się grubas bez przyjaciół.
Osobiście, w swoim życiu bywałem w wielu warszawskich i krakowskich sklepach, jeździłem kilka razy na turnieje i musze przyznać że ten pogląd w wielu przypadkach jest niestety uzasadniony, a jedyną rozrywką tej gromady po bitwach jest... komputer.
Na szczęście nie zawsze tak jest i niektórzy gracze po godzinach, wracają do swojego całkiem odmiennego życia.
Ja osobiście, w czasie wolnym od malowania i DnD, zajmuje się bankowością, kolekcjonowaniem broni, treningami i bodybuildingiem.
I właśnie o siłowni i treningach - czyli bardziej fizycznych sprawach chciałbym porozmawiać.
Czy ktoś z was moi drodzy, zajmuje się lub zajmował, budowaniem posągowej muskulatury? Względnie używał siłowni, jako dodatkowego atutu w swoich treningach sztuk walki, bractwie rycerskim albo survivalu? A może ktoś zastanawia się czy warto zacząć rozwijać sylwetke, żeby poprostu "dobrze wyglądać"?
Byłbym niezwykle ciekawy, jak to wygląda tutaj na forum
pozdrawiam
Offline
Ja osobiście w ramach uzupełnienia treningów rugby wykonuje różne ćwiczenia, od prosty jak brzuszki itp. po ćwiczenia na maszynach takich jak wioślarz, wyciąg, modlitewnik, ale to bardziej rekreacyjnie i żeby utrzymać formę w czasie wszelakich przerw [niestety teraz taką mam, bo ni w ząb mi nie pasują godziny treningów]. Ale i tak jestem uznawani za wielkiego hipstera, dziwaka i freaka, mimo że wcale się za takiego nie uważam [no może trochę ]
Offline
Modlitewnik, to raczej uzupełnienie kilkuletniego FBW, jak przechodzisz na split. Dość zaawansowane ćwiczenie, więc rozumiem że już masz co rzeźbić.
Ja się teraz zainteresowałem bardzo robieniem pleców, więc wszelkie wiosłowania są jak najbardziej w strefie moich zainteresowań.
A jak u Ciebie z dietą?
Offline
Wiem, że to błąd, ale nie stosuję żadnych tam jakichś wiekszych. Staram się po prostu ograniczać tłuszcze, skupiać się głównie na białku i w miarę odpowiedniej ilości węglowodanów, abym spalił to co zjem. A z tą rzeźbą, to czy ja wiem? Tak jak mówiłem, to tylko rekreacyjnie, żeby utrzymać formę, a nie nie wiadomo jak zwiększać masę [oczywiście to też, ale nie w takim dużym stopniu].
Offline
Myśle że jak jesteś zawodnikiem rugby, to potrzebne Ci raczej takie ćwiczenia jak martwe ciągi, po których ma się plecy wielkie jak potwór, przed którym uciekają ludzie i wyciskanie na barki sztangą łamaną.
Ja osobiście żałuje że jak byłem młodszy, to nie stosowałem diety i odpowiednich ćwiczeń, myśląć ze właśnie biceps na kolanie czy 10 pompek da mi mase i moc. Masz jakiś plan treningowy, czy idziesz sobie jak masz ochote i czas pomachać żelastwem?
Offline
No, niestety jestem strasznie ograniczony czasowo Na samo malowanie znajduje czas tylko w sobotę i to nie zawsze. Więc jak już ten jeden raz znajdę czas to idę wraz z kolegą do drugiego kolegi, który ma własną mini siłownie [całkiem dobrze wyposażoną IMHO] i robie sobie te ćwiczenia co tam już w pierwszym poście wspominałem. Chce zauważyć że wcale nie uważam się za wielkiego jakiegoś sportowca i samo rugby uprawiam bardziej dla zabawy niż kariery.
Offline
Dzisiaj sobie, jak codzień poszedłem biegać (polepszam definicje mięśni) standardową trasą po osiedlu między stacjami metra. To jest jakieś 1800 metrów. Biegne sobie biegne, słucham muzyczki, aż tutaj jakaś gruba baba wychodzi ze 30 metrów przedemną z bocznej alejki i patrzy na mnie. Widzi że sobie biegne, więc dawaj zaczeła biec w tą samą strone. Myślałem że się gdzieś śpieszy, bo akurat zaczynało padać, więc może nie chciałą zmoknąć... ale gdzie tam. Ponieważ miałem lepszą kondycje, to chcąc nie chcąc powoli zacząlem doganiać tego na oko 130kg lewiatana. Chciałem ją wyprzedzić, bo nie lubie jak ktoś się przedemną wlecze i sapie, a ona widząc to przyspieszyła i macha łapskami jak oszlała. W końcu widze że babie coś odjebalo, zatrzymała się i dawaj do mnie z łapami! Zaczyna drzeć ryja że chce ją porwać, że ją śledze i próbuje zgwałcić! Próbowała mnie uderzyć torebką, ale pod wpływem tego wypieprzyła się tylko na śliskiej nawierzchni, co dodało jeszcze do listy wrzasków, że ją pobiłem i wrzuciłem w błoto.
Cała sytuacja miała miejsce normalnie w dzień popołudniem. Strach pomyśleć, co by sobie taki wieprzyk ubzdurał późniejszą porą. Wieczorami biegam z dao...
Offline
Powergamer
Zabawna historia. Co do dao to chyba nie masz na myśli szabli?
Offline
Piotruposz - poza kulturystyką, która jest właściwie uzupełnieniem, zawodowo zajmowałem się ninjutsu. Rzadko po zmroku, lub przy wypłatach większych kwot z banku, nie mam przy sobie czegoś, z czym nie mógłbym stanąc przeciwko 3-4 kolesiom i zdąrzyć na kolacje do domu. Dao jest wygodne ponieważ, nie zajmuje rąk, nie kołysze się przy pasku, ani nie obciąża jednj nogi, jak przy np kukri, co jest dosyć uciążliwe przy treningu typu hiit/tabata.
Offline
Pobiłem dzisiaj swój własny rekord w wyciskaniu na ławce płaskiej i przy okazji skośnej. Ostatni był mierzony jeszcze w końcu liceum i wynosił ledwo 90 pare kilo. Dzisiaj staneło na 120 i skończyły się talerze ;(
Offline
Powergamer
Chwal się, chwal
Ja pamiętam takiego dresa na siłowni, który kiedyś nie mógł hantlami poćwiczyć, bo akurat nie było na sali nikogo, kto byłby w stanie mu je podać xD
Offline
Chyba żal, się żal... dobrze zbudowani gimnazjaliści po miesiącu, biorą więcej niz ja po 8 latach.
Hmm, z tym typem, to jakaś dziwna sprawa - ile mógł brać na kolano, 30 kg? I nikt nie mógł mu tyle przytargać? No chyba że jakieś bary robił czy coś.
Offline
Powergamer
Kładł się na ławeczce i kazał sobie podać 2 x 50kg z hakiem. Sorry, ale dla mnie podać komuś 100 kg jakby to były reklamówki z pomarańczami to problem
Ostatnio edytowany przez Piotruposz (2012-09-06 22:17:04)
Offline
Yamcha, czytałeś kiedyś waść książkę p.t. "Nagi Wojownik" P. Tsatsoulina [chyba tak się to pisze]? Całkiem ciekawa pozycja, imho, a w szczególności "smarowanie gwintów".
Offline
Ciężko wogóle na hantle tyle załadować. Facet musiał jechac na koksie, jak tyle lapał, albo jakaś sayańska genetyka
Offline